W poniedziałek "Biało-czerwoni" zmierzą się z Amerykanami. Obie ekipy w japońskim turnieju jeszcze nie przegrały. W tabeli dzieli je punkt, na korzyść USA. Polacy stracili jeden w starciu z Iranem, wygranym dopiero po tie-breaku. Psychologiczna przewaga leży po stronie siatkarzy Stanów Zjednoczonych, którzy w tym sezonie wygrali cztery z pięciu meczów między tymi dwoma zespołami. Także przed rokiem w mistrzostwach świata, Polacy przegrali jeden mecz - z USA. Wówczas jednak skończyło się szczęśliwie. Biało-czerwoni wywalczyli pierwsze po 40 latach przerwy mistrzostwo globu, ale teraz jedna przegrana może znacznie więcej kosztować. - Jesteśmy przygotowani na to, co nas czeka. Nadal pięć zespołów jest w grze i może wywalczyć miejsce w igrzyskach, dlatego musimy do samego końca pozostać skoncentrowanym - przestrzegł Antiga. Dwie najlepsze drużyny japońskiego turnieju wywalczą kwalifikację olimpijską i układ w tabeli może być taki, że nawet z jedną porażką Polacy spadną na trzecią lokatę. Wystarczy, że Rosjanie wygrają wszystkie swoje mecze za trzy punkty. Pozostała im batalia z Włochami, Amerykanami i Japończykami. Jeśli "zgarną" dziewięć punktów, a "Biało-czerwoni" stracą trzy z USA, wówczas "Sborna" wyprzedzi Polaków w tabeli. USA nie ma jednak także łatwego zadania. Oprócz starcia z "Biało-czerwonymi" i Rosją, czeka na nich jeszcze pojedynek z groźną Argentyną. - Rozgrywamy bardzo dobre zawody. Już jednak przed turniejem mówiłem, że wszystko rozstrzygnie ostatnia faza i tak właśnie będzie. Jesteśmy bardzo podekscytowani i nie możemy się już doczekać. Na pewno będziemy musieli zagrać teraz jeszcze lepiej niż dotychczas. Każdy z meczów dał nam dobre doświadczenie - powiedział trener amerykańskiej drużyny John Speraw. W Tokio wszystkie drużyny są zakwaterowane w 45-piętrowym hotelu Keio Plaza, w słynnej dzielnicy drapaczy chmur - Shinjuku. W obiekcie jest dosyć tłoczno, bo wszystkie 1441 pokoi jest zajętych, ze względu na wydłużony weekend w Japonii. Mimo wszystko Polacy z Japonii mają same dobre wspomnienia. W Yoyogi National Gymnasium, czyli w hali, gdzie odbędą się trzy ostatnie kolejki PŚ, "Biało-czerwoni" wywalczyli w 2006 roku wicemistrzostwo świata, a cztery lata temu zajęli drugie miejsce w PŚ. - Chcemy teraz wygrać cały turniej. Przyjechaliśmy tutaj, by po raz pierwszy w historii triumfować w tych rozgrywkach - powiedział wprost Bartosz Kurek, który po przestawieniu na pozycję atakującego, stał się liderem zespołu. Spotkanie z USA rozpocznie się w poniedziałek o godz. 10.10 czasu polskiego. Z Japonią Polacy zagrają we wtorek o 7.10, zaś z Włochami w środę o 3.30 nad ranem.