Francuzi pojawili się na finałowym turnieju Ligi Narodów w najsilniejszym zestawieniu. Włosi nie przystąpili do gry w optymalnym składzie, posłali w bój młodych siatkarzy. Pytanie o faworyta piątkowej konfrontacji nie miało racji bytu. Mistrzowie olimpijscy znaleźli się jednak w tarapatach. Po trzech setach przegrywali 1:2. W czwartej partii, przy stanie 6-6, nieoczekiwanie... odmówili gry. Powodem było światło słoneczne, wpadające przez niedomknięte drzwi łódzkiej Atlas Areny. Miało ono razić Francuzów przy odbieraniu zagrywki rywali. Wielkie kontrowersje i awantura w meczu Ligi Narodów. Sędzia już sięgał po czerwoną kartkę [WIDEO] Francuzi przerwali mecz w LN. Co tam się stało? "Wczoraj dach, dzisiaj drzwi" W hali zapanowała konsternacja. Widzowie zasiadający przed telewizorami zostali uraczeni przez komentatorów niecodziennym dialogiem: - Sygnał jeszcze nie doszedł do ochrony. Dopiero teraz ktoś biegnie przekazać informację... - A to daleko jest, trochę musi pokonać tych schodów. - Może się nie da zamknąć tych drzwi? - Wczoraj dach, dzisiaj drzwi... Ostatnie zdanie nawiązywało do wydarzeń, jakie miały miejsce w tym samym obiekcie poprzedniego dnia. Nad Łodzią przeszła wówczas nawałnica z ulewnym deszczem. Na własnej skórze odczuli to również siatkarze. Szerzej o tym piszemy TUTAJ. Jak on to zrobił?! Genialne zagranie w Lidze Narodów, zaskoczył nawet swoich Tymczasem w przerwanej konfrontacji Włochy - Francja frustracja widowni narastała z minuty na minutę. Spiker zawodów próbował zachęcić blisko ośmiotysięczną publikę do chóralnych śpiewów, ale z umiarkowanym efektem. Mecz został wznowiony po pięciu minutach kuriozalnego antraktu. "Tricolores" czwartą partię i tie-break rozstrzygnęli ostatecznie na swoją korzyść. I to oni będą rywalem Polaków w sobotnim boju o finał Ligi Narodów (17:00). "Biało-Czerwoni" w ćwierćfinale pokonali 3:1. Brazylię.