Reprezentacja Polski w ostatnich dwóch dekadach gra regularnie na igrzyskach olimpijskich, ale wciąż nie jest w stanie przełamać "klątwy ćwierćfinałów". "Biało-Czerwoni" kończyli swój udział w turnieju na tym etapie podczas pięciu ostatnich igrzysk, a w Paryżu staną przed szansą, by w końcu przerwać niekorzystną passę i wywalczyć upragniony medal. Teraz jednak, po roku pełnym sukcesów, w którym podopieczni Nikoli Grbicia sięgnęli między innymi po mistrzostwo Europy, a najlepszym zawodnikiem świata wybrany został Łukasz Kaczmarek, apetyty są ogromne. Medal postrzegany jest niemal jako obowiązek, choć końcówka roku stoi pod znakiem kontuzji naszych czołowych graczy, co serbskiemu selekcjonerowi spędza sen z powiek. Ostatnio na kilka tygodni z gry wypadł Aleksander Śliwka, wcześniej urazy leczyli Marcin Janusz, Bartosz Kurek czy wspomniany Kaczmarek. Grbiciowi ból głowy mogą więc spędzać obowiązujące na igrzyskach przepisy, przy których upiera się MKOl. MKOl obstaje przy swoim. "Decyzja niezrozumiała" Na igrzyskach, w przeciwieństwie do innych wielkich imprez, takich jak mistrzostwa świata czy Europy, kadry poszczególnych drużyn mogą liczyć tylko dwunastu zawodników. Dla trenerów bywa to kłopotliwe, bo nawet jedna kontuzja może bardzo mocno pomieszać szyki w drużynie i sprawić, że zostanie np. tylko z dwójką środkowych czy jednym rozgrywającym. Dla Polaków może to być szczególne bolesne. Nikola Grbić ma bowiem do dyspozycji bardzo szeroką i wyrównaną grupę zawodników i chętnie z tego korzysta. Był to nasz duży atut na mistrzostwach Europy, gdzie rotacja w zespole sprawiła, że liderzy utrzymali względną świeżość aż do finału, czego nie można było powiedzieć o Włochach. W Paryżu też mógłby być to nasz atut, ale na razie MKOl obstaje przy swoim, z czym nie może pogodzić się prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski. Były reprezentant Polski dodał jednak, że cały czas prowadzone są rozmowy w tej sprawie i szuka się jakiegoś kompromisowego rozwiązania. "Są jakieś lekkie rozmowy o możliwości dołączenia jednego siatkarza/siatkarki jako rezerwowego, który mógłby w przypadku problemów być czymś na rodzaj naszego transferu medycznego" - przyznał Świderski. Bieniek pogrążył byłych kolegów, a później wypalił wprost. Tego mu zabrakło Nowe zasady walki o medale W stolicy Francji zobaczymy jednak nie tylko podopiecznych Nikoli Grbicia, ale także żeńską kadrę, która również wywalczyła awans podczas turnieju kwalifikacyjnego. Wiadomo już, w jakim formacie przyjdzie rywalizować naszym drużynom narodowym, a potwierdzone przez FIVB zasady oznaczają, że nastąpiła duża zmiana w sposobie rozgrywania walki o medale. Tym razem 12 drużyn podzielonych będzie nie na dwie, a na trzy grupy. Dzięki temu zawodnicy rozegrają nieco mniej spotkań, ale i o awans do ćwierćfinału nie będzie łatwo. Co niezwykle istotne, podczas turnieju w Paryżu liczyć się będzie każdy set. Za zwycięstwo 3:0 i 3:1 będą przyznawane trzy punkty, za triumf 3:2 dwa "oczka", a za przegraną po tie-breaku jeden punkt. Liczba punktów będzie miała wpływ nie tylko na to, które drużyny awansują do ćwierćfinałów, ale także na to, z kim przyjdzie danym zespołom rywalizować o półfinał. Najlepiej punktujący zespół z awansem z pierwszego miejsca zagra bowiem z najsłabszą drużyną z trzeciego miejsca. Druga najlepsza reprezentacja awansująca z pierwszego miejsca w swojej grupie zagra z kolei z najlepszym zespołem z 3. miejsca, z kolei kolejny zwycięzca grupy, który zgromadził najmniej punktów spośród zwycięzców grup, zagra z trzecim najlepszym zespołem z 2. miejsca i tak dalej.