Jeśli mówimy o "armii Nikoli Grbicia", to Grzegorz Łomacz odgrywa w tej kadrze równie ważną rolę, jak zawodnicy pierwszego składu. Jest rezerwowym dla Marcina Janusza, ale choćby w starciu ze Stanami Zjednoczonymi, o gigantycznym ciężarze gatunkowym, pokazał, że potrafi odegrać nieprzecenioną rolę. Grzegorz Łomacz: Wcześniej próbowaliśmy się od tego jak najbardziej odciąć Gdy nasz główny "playmaker" zaczął mieć problemy ze zdrowiem i nie mógł dłużej pozostać na parkiecie, to właśnie Łomacz udźwignął odpowiedzialność w bardzo trudnym momencie. Co więcej, zrobił różnicę na rozegraniu, bo zmienił - co podkreślali chóralnie jego koledzy z drużyny - dystrybucję piłek. A Wilfredo Leon już w pierwszych słowach nisko mu się pokłonił, że na finiszu tie-breaka do końca uwierzył, że to właśnie nasz przyjmujący może zapewnić nam zwycięstwo. I do niego adresował piłki. W sobotnim finale nasza kadra niestety zaliczyła bolesne zderzenie z grającymi znakomity mecz Francuzami. Trener "Trójkolorowych" Andrea Giani miał dzisiaj na parkiecie zawodników, którzy zdominowali "Biało-Czerwonych". W każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. - Na pewno zabrakło po naszej stronie złotej kropki nad "i", ale była to świetna i piękna przygoda. Cieszymy się, że kończymy igrzyska z krążkiem na szyi - powiedział Grzegorz Łomacz. Wcześniej, gdy już medale był w posiadaniu Polaków, widać było, jak wielkie emocje przeżywał drugi rozgrywający. Naciągnął na twarz koszulkę, a pocieszał go siedzący obok Mateusz Bieniek. - Po prostu pierwszy raz w życiu przegrałem finał olimpijski. I dlatego musiałem gdzieś dać upust tym emocjom. Czy srebro to w pierwszych chwilach niewdzięczny medal? Na pewno jak kończy się duży turniej porażką, to mimowolnie siedzi to w człowieku. Niemniej myślę, że za parę dni docenimy to, co mamy na szyjach - z wiarą odparł Łomacz. Po stwierdzeniu, że ta reprezentacja napisała w Paryżu kawał pięknej historii, która przez 48 lat była nie do powtórzenia, zareagował tsak: - Wiemy, tak jest. I teraz już możemy o tym mówić, natomiast wcześniej próbowaliśmy się od tego jak najbardziej odciąć. Niemniej na pewno jest to kawał historii - zaakcentował Łomacz. Artur Gac, Paryż