I set: rozstrzelani przez Feiego "Biało-czerwoni" na początku dotrzymywali kroku Italii. Po ataku Zbigniewa Bartmana było nawet 15-15. Za moment w polu zagrywki stanął Alessandro Fei i potężnymi "bombami" odrzucił nas od siatki powodując, że włoska defensywa miała zadanie łatwe, niczym bułka z masłem. Gdy niesamowity Fei przestał serwować, było już 15:19. Set był rozstrzygnięty, choć Andrea Anastasi robił co mógł. Zmienił rozgrywającego (za Łukasza Żygadłę wszedł Paweł Zagumny), później jeszcze za nieskutecznie atakującego Bartosza Kurka pojawił się Michał Ruciak. Na niewiele się to zdało. Nie kończyliśmy ataków i przy 24:17 Włosi mieli piłkę setową . Ivan Zaytsew zakończył seta asem serwisowym. II set: Przestój przy stanie 8:7 Zaczęło się od prostych błędów Polaków: autowy atak Bartmana, podobnie jak kontra Winiarskiego. Później nasi się pozbierali i dwa ataki Bartmana dały im prowadzenie 6:4. Walka trwała - Dragan Travica zaskoczył nas kiwką zniżając na 7:6, lecz za moment atak Winiarskiego dał nam dwupunktowe prowadzenie przy pierwszej przerwie technicznej. Mocne zbicie Łaski i autowy atak Kurka, nieporozumienie w rozegraniu piłki przez "Gumę", kontra Zaytsewa po nieskutecznym zbiciu Kurka, plus nieskończony atak Bartmana oznaczały nagłą zmianę sytuacji i prowadzenie Włochów 11:8. Trener Anastasi ratował się biorąc czas, lecz na niewiele się to zdało. W najlepszym razie graliśmy punkt za punkt, lecz często rozbijaliśmy się o blok (np. Cristiana Savaniego). Na drugiej przerwie technicznej było źle: 10:16. Polacy wyglądali na rozklejonych psychicznie. Psuli proste piłki, jak autowy atak z krótkiej Marcina Możdżonka, choć Zagumny zgubił zupełnie blok. Po tej akcji zrobiło się już 11:18. Włosi byli szybsi, wysoko prowadząc grali na luzie, mieli więcej pomysłów i rzadziej pudłowali w atakach. Przesunięta krótka, zbicia z drugiej linii, czy ze skrzydeł - wszystko to zaskakiwało "Biało-czerwonych". III set: Kalejdoskop i błysk Jarosza Po zablokowaniu na skrzydle Michała Łaski, prowadziliśmy 3:1. Na dodatek sprytna kiwka Zagumnego zaskoczyła Włochów, którzy sądzili, że piłka wychodzi na aut, ale jednak otarła się o linię i prowadziliśmy już 5:2. Mogło być jeszcze lepiej, gdyby Możdżonek atakując z czystej pozycji nie wypalił w aut. Bartman obił ręce Zaytseva i na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy 8:5. Na cztery punkty nie odskoczyliśmy, gdyż Bartman - przy stanie 9:6 - zaatakował niecelnie, choć miał piłkę dobrze wystawioną. Dwa asy serwisowe Savaniego przywróciły włoskie porządki na parkiecie. To Italia po raz pierwszy prowadziła 12:11. Za moment odżyła nadzieja w sercach polskich kibiców: kontra Możdżonka i atak Jakuba Jarosza dały nam dwupunktową przewagę. Za moment Jarosz, mimo trudnej sytuacji, potrójnego bloku, poradził sobie, obijając go na aut i na drugiej przerwie mieliśmy o trzy "oczka" więcej niż Włosi (16:13). Na dodatek będący pod presją źle wystawionej piłki Łasko pomylił się atakując kilka metrów za linię końcową i było już 17:13. Po raz pierwszy w meczu prowadziliśmy czterema punktami. Dużo ożywienia w naszych atakach wnieśli rezerwowi: Jarosz i Michał Ruciak. Gdy Jarosz z trudnej piłki zaatakował w aut i Italia zbliżyła się na dwa punkty (19:17), trener Anastasi poprosił o czas. Początkowo nic to nie pomogło. Źle przyjmowaliśmy, a przez to "Gumie" ciężko było rozegrać, więc Jarosz rozbijał się o potrójny blok i tak Włosi doszli nas (19:19). Wtedy rękę podał nam Savani atakując w aut, z krótkiej dobrze zaatakował Nowakowski, a jakby tego było mało, jak spod ziemi wyrósł nam blok i było 22:19. Wszystko zmieniało się, jak w kalejdoskopie. Mieliśmy kłopoty z przyjęciem zagrywki, przez które Italia znowu nas doszła (22:22). Po zaciętej walce Jakub Jarosz zbiciem po przekątnej mijającym podwójny blok zakończył pierwszą wygraną przez nas partię. IV set: Blokujemy Łaskę Początek, to walka punkt za punkt. Po raz pierwszy wyszliśmy na prowadzenie po dobrym serwisie Zagumnego i kontrze Ruciaka, który obił blok w aut i było 6:5. Rywale coraz częściej psuli serwisy, co ułatwiało nam zadanie. Po prostym błędzie Zagumnego, któremu lekko przebita przez Zaytseva piłka przeleciała między rękami o punkt przed nami był rywal (11:12). Przy stanie 18:18 odskoczyliśmy na 20:18, a później - przy wyniku 21:19 dwukrotnie zablokowaliśmy Łaskę i to przesądziło o wygranej. Przy drugim setbolu atakiem ze środka na 2:2 w setach wyrównał Nowakowski. V set: Włochom trzęsą się ręce Zaczęliśmy kapitalnie - od prowadzenia 3:0, 4:1, później 6:2. Znakomicie atakował Jarosz. Później zaatakował Łasko, Winiarski dał się zablokować i Włosi doszli na 6:4. Nagle rywalom zaczęły się trząść ręce - Parodi zaserwował w aut, a Fei przekroczył linię podczas walki na siatce i przy zmianie stron prowadziliśmy już 8:4. Pierwszą piłkę meczową mieliśmy przy stanie 14:10, ale Italia dwa razy się uratowała. W końcu Możdżonek zakończył horror zbijając ze środka i Orły rozpoczęły zwycięski taniec. Puchar Świata siatkarzy: Polska - Włochy 3:2 (17:25, 20:25, 25:23, 25:21, 15:12). Polska: Piotr Nowakowski (15), Michał Winiarski (7), Bartosz Kurek (1), Zbigniew Bartman (9), Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek (10) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Ruciak (11), Paweł Zagumny (4), Jakub Jarosz (11). Włochy: Luigi Mastrangelo (11), Michał Łasko (19), Ivan Zaytsev (16), Cristian Savani (20), Dragan Travica (1), Alessandro Fei (9) i Andrea Giovi (libero) oraz Emanuele Birarelli, Simone Parodi (1). Wyniki: Iran - Brazylia 0:3 (20:25, 18:25, 16:25) Serbia - Egipt 3:1 (25:20, 19:25, 25:22, 28:26) Kuba - Chiny 3:2 (25:21, 18:25, 26:28, 25:20, 15:13) Polska - Włochy 3:2 (17:25, 20:25, 25:23, 25:21, 15:12) Japonia - Rosja 0:3 (23:25, 16:25, 23:25) Argentyna - USA 2:3 (29:27, 14:25, 17:25, 25;20, 12:15) Tabela: M Z P sety pkt 1. Rosja 9 8 1 24-6 24 2. Polska 9 8 1 26-9 24 3. Brazylia 9 6 3 23-12 19 4. Włochy 9 6 3 22-14 18 5. Kuba 9 6 3 20-15 16 6. USA 9 5 4 17-15 14 7. Iran 9 5 4 15-19 12 8. Argentyna 9 3 6 15-21 10 9. Serbia 9 3 6 14-22 9 10. Japonia 8 2 7 12-19 8 11. Chiny 9 1 8 8-24 5 12. Egipt 9 1 8 6-24 3