<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/polska-usa,4791" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polska - USA</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/polska-usa,id,4791" target="_blank">Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Przed pojedynkiem z reprezentacją USA sytuacja Polaków była klarowna. Tylko zwycięstwo w jakichkolwiek rozmiarach dawało naszej drużynie upragniony awans do Final Six. Porażka definitywnie przekreślała nasze szanse. Amerykanie też mieli o co walczyć. Wygrana z "Biało-czerwonymi" za trzy punkty, czyli 3:0 lub 3:1, sprawiała, że mogli liczyć na wyjazd do brazylijskiej Kurytyby na początku lipca. - Dobrze bronią i mają siłę w ataku. Ten mecz będzie trudny - mówił o Amerykanach środkowy naszej kadry Bartłomiej Lemański. - Wyjdziemy w niedzielę z chęcią zwycięstwa. Wyjazd na Final Six jest bardzo ważny - dodawał atakujący Dawid Konarski. Po klęsce z Rosją w Katowicach (0:3), humory w obozie "Biało-czerwonych" zdecydowanie poprawiła efektowna wygrana w Łodzi z groźnym Iranem (3:0). Amerykanie również pokonali Persów w trzech setach, a w sobotę stoczyli zacięty bój z Rosją (3:2). "Sborna" okazała się zresztą najlepsza w turnieju w Polsce odnosząc trzy zwycięstwa, co zapewniło im występ w turnieju finałowym. Trener Orłów Ferdinando De Giorgi wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i wystawił taką samą "szóstkę" jak przeciwko Iranowi. Już pierwsze akcje pokazały, że stawka jest wysoka, bo oba zespoły grały nerwowo. U nas proste błędy popełnili Konarski i Rafał Buszek, ale Amerykanie również, jak choćby Torey Defalco. Szybciej nerwy opanowali brązowi medaliści igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Dwukrotnie zatrzymany został Konarski i zrobiło się 7:4 dla USA. O czas poprosił wówczas De Giorgi. Serię Amerykanów przerwał Lemański, a chwilę później dobrą zagrywką popisał się Fabian Drzyzga. "Kiwka" Taylora Sandera dała jednak prowadzenie gościom na pierwszej przerwie technicznej (8:6). Po powrocie na boisko świetnie zagrali Polacy, zwłaszcza w bloku i w polu zagrywki. To dało nam prowadzenie 11:9, które jednak szybko zniwelowali Amerykanie (11:11). W kolejnych akcjach oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Na drugą przerwę techniczną to jednak "Biało-czerwoni" schodzili z dwoma punktami w zapasie (16:14), a to dzięki asowi serwisowemu Drzyzgi. Z zagrywką naszego rozgrywającego Amerykanie mieli problemy i to wykorzystały Orły. Kontrę efektowną krótką skończył Lemański (17:14). Podopieczni De Giorgiego wchodzili w decydujący fragment seta z czteropunktową przewagą (19:15). Na zagrywce "obudził" się Carson Clark i przewaga stopniała do dwóch "oczek" (20:18). Kiedy zablokowany został Buszek był już prawie remis (21:20). Na boisku pojawił się Artur Szalpuk (zastąpił Buszka). Taylor Sander doprowadził jednak do stanu 22:22. Pierwsi piłkę setową mieli Polacy (24:23), ale Amerykanie obronili za sprawą Davida Smitha. Ten zawodnik wykorzystał kontrę, kiedy ataku nie skończył Konarski. Teraz to my znaleźliśmy się w tarapatach. Polacy obronili pięć setboli. Wtedy w polu zagrywki pojawił się Mateusz Bieniek. Dwie znakomite zagrywki naszego środkowego dały nam zwycięstwo w pierwszym secie 31:29! Jeden krok w kierunku Final Six został wykonany. W drugiej odsłonie "Biało-czerwoni" wyszli z Szalpukiem w podstawowym składzie. De Giorgi szybki dokonał kolejnej roszady, bo swojego dnia w ataku wyraźnie nie miał Konarski. Jego miejsce zajął Maciej Muzaj. Amerykanie prowadzili 3:1, 6:3, 8:3. Dwie "czapy" z rzędu dostał Michał Kubiak. To spowodowało kolejne zmiany w naszej ekipie. Na rozegraniu Drzyzgę zastąpił Grzegorz Łomacz, a za Kubiaka wszedł Aleksander Śliwka. Niemoc Polaków trwała jednak dalej. De Giorgi wykorzystał drugi przysługujący mu czas, kiedy było 10:3 dla USA. W końcu zagrywkę posłał w aut Garrett Muagututia. Muzaj swojej szansy nie wykorzystał. 23-letni atakujący popełnił kilka błędów i na boisko wrócił Konarski. Coś drgnęło w grze naszego zespołu. Dobrym atakiem ze skrzydła popisał się Śliwka, zaczął w końcu funkcjonować blok. Polacy zdobyli trzy punkty z rzędu (10:14). Sander przerwał jednak passę "Biało-czerwonych". Przy stanie 12:18 kibice oglądali długą wymianę. W obronie dwoił się i troił Paweł Zatorski. Dobrą piłkę do ataku dostał Szalpuk, ale przestrzelił. Drugi set uciekał Polakom w błyskawicznym tempie i co najgorsze po wielu prostych błędach. Amerykanie specjalnie nie musieli się wysilać, a i tak pewnie wygrali 25:17. W trzecim secie De Giorgi wrócił niemal do wyjściowego składu. Na początku tej odsłony oglądaliśmy sporo popsutych zagrywek z jednej i drugiej strony. Rozegrał się Szalpuk, który kończył trudne piłki. To głównie dzięki niemu na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy 8:5. Wrzawę na trybunach wywołał Kubiak, który świetnym atakiem z drugiej linii "przebił" się przez blok Amerykanów (13:10). Swój właściwy rytm odzyskał Konarski. Skutecznie grali też nasi środkowi. Druga przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu Polaków 16:12. Przewaga zaczęła niebezpiecznie topnieć, kiedy z krótkiej pomylił się Bieniek. Amerykanie zbliżyli się na jeden punkt po kontrze w wykonaniu Sandera (19:20). W następnej akcji Kubiak "huknął" po prostej. Tym samym odpowiedział Sander i był remis 21:21. Następnie Kawika Shoji "ustrzelił" Pawła Zatorskiego. Konarski nie pozwolił, żeby rywale "odskoczyli" w tak ważnym momencie. Zanosiło się na powtórkę horroru z pierwszego seta. Setbola mieli Amerykanie, ale Konarski doprowadził do remisu. Sytuacja się odwróciła, kiedy Bieniek w pojedynkę zablokował Smitha (25:24). Rywale wyszli z opresji i znów to oni stanęli przed szansą, której nie zmarnowali. Zagrywką "rozstrzelał" nas Smith przechylając szalę zwycięstwa w tej partii na korzyść USA (27:25). "Biało-czerwoni" znaleźli się pod ścianą. De Giorgi posłał w bój Bartosza Kurka, żeby wzmocnić siłę ofensywną naszego zespołu. Słabo rozgrzany Kurek na początku przyjął zagrywkę rywali palcami na drugą stronę. Z takiego prezentu Amerykanie nie mogli nie skorzystać (4:2). Podopieczni Johna Sperawa kierowali zagrywkę właśnie w stronę 28-letniego przyjmującego, a on radził sobie z różnym skutkiem. Polacy byli w odwrocie, a Amerykanie na fali. Na pierwszej przerwie technicznej nasi siatkarze mieli już cztery punkty straty (4:8). Kiedy wydawało się, że rywale są na wyciągnięcie ręki, bo było naprawdę blisko (7:9), to atak przestrzelił Kurek, a Sander skończył kontrę (7:11). Sygnał do odrabiania strat dał Kubiak. Kapitan "Biało-czerwonych" wziął na siebie ciężar zdobywania punktów. To po jego akcjach doprowadziliśmy do remisu (14:14). Niestety, Amerykanie znów "odskoczyli", kiedy dwa razy z rzędu zablokowali Konarskiego (18:15). Kurek nie poradził sobie z zagrywką Sandera i De Giorgi ściągnął go z boiska. To samo przytrafiło się zastępującemu go Buszkowi (21:16). Sytuacja zrobiła się bardzo trudna. Amerykanie takiej okazji nie wypuścili z rąk. Wygrali czwartego seta 25:20 i cały mecz 3:1. To oznacza, że Polaków zabraknie w brazylijskiej Kurytybie. W turnieju finałowym zagrają: Brazylia, Francja, Serbia, Rosja, Kanada. Ostatnie miejsce w Final Six zajmą USA lub Bułgaria. W nocy Bułgarzy zagrają na wyjeździe z Argentyną i muszą wygrać, by wyprzedzić USA. Polska - USA 1:3 (31:29, 17:25, 25:27, 20:25) Polska: Dawid Konarski, Bartłomiej Lemański, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Rafał Buszek, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Artur Szalpuk, Grzegorz Łomacz, Maciej Muzaj, Aleksander Śliwka, Bartosz Kurek USA: Taylor Sander, Jeffrey Jendryk II, Micah Christenson, Carson Clark, Torey Defalco, David Smith, Erik Shoji (libero) oraz Garrett Muagututia, Kawika Shoji, Jake Langlois Robert Kopeć z Łodzi