We wcześniejszych meczach Polacy pokonali Japonię 3:0 i Iran 3:1. Francuzi z kolei wygrali z Iranem, ale niespodziewanie ulegli Japończykom. Spotkanie z Francuzami było okazją dla "Biało-czerwonych" do rewanżu za Ligę Światową. W półfinale tych rozgrywek siatkarze Stephane'a Antigi ulegli "Trójkolorowym", którzy potem sięgnęli po złoto.Francuzi i Polacy wyszli w najmocniejszych składach. U naszych rywali zabrakło jedynie nowego rozgrywającego ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle Benjamina Toniuttiego, któremu niedawno urodziło się dziecko. W polskiej drużynie nie było z kolei Mateusza Miki. Przyjmujący narzeka na lekki uraz.Francuzi rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po potężnej zagrywce Earvina N'Gapetha prowadzili 3:0. Polacy doprowadzili do remisu 10:10 po asie serwisowym Michała Kubiaka. Dzięki dobrej grze w obronie, "Trójkolorowi" wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Przy setballu kiwał N'Gapeth, ale sędzia dopatrzył się piłki niesionej i było 24:24. Ostatecznie pierwszy set padł jednak łupem Francuzów, gdy piłkę przechodzącą skończył Kevin Le Roux.Drugi set Polacy zaczęli od prowadzenia 4:2, ale kolejne sześć punktów na swoim koncie zapisali Francuzi. Po kolejnych błędach siatkarzy Antigi, rywale prowadzili już nawet siedmioma "oczkami" (10:17). "Biało-czerwoni" za dużo się mylili, aby dogonić rywali i drugą partię przegrali do 19.Antiga przed trzecim setem dokonał zmian. Na ławce usiedli Bartosz Kurek i Fabian Drzyzga, a do walki z Francuzami ruszyli Dawid Konarski i Grzegorz Łomacz. Po bloku na Kubiaku drużyny zeszły na pierwszą przerwę techniczną przy minimalnym prowadzeniu "Trójkolorowych" (7:8).Później powiększali przewagę. Było już 11:15, ale Polacy się obudzili i na drugą przerwę techniczną schodzili przy delikatnej stracie 14:16. W grze podopiecznych Antigi musiało jednak coś ruszyć, bo sytuacja stawała się coraz trudniejsza.Zdobywanie kolejnych punktów szło nam z dużym trudem. Ewidentnie nie był to dzień Polaków, ale gdy nie idzie... czasem pomaga szczęście. Wydawało się, że Francuzi zmierzają po pewne zwycięstwo, mieli już piłkę meczową, ale Polacy dzielnie odparli ich atak. Doskonale w końcówce zagrał Artur Szalpuk, który zdobył punkt na 25:24, a chwilę potem skutecznie obił blok "Trójkolorowych" i kibice w Toruniu zaczęli zastanawiać się, czy wstaną we wtorek rano do pracy, bo już czekał na nich kolejny set. Wygrana w trzecim secie ewidentnie dodała Polakom wiatru w żagle. Popełniali mniej błędów, urozmaicili atak i przede wszystkim - budowali przewagę. Powoli, ale skutecznie. Francuzi niebezpiecznie zbliżyli się do stanu 20:20, ale wówczas znakomitym atakiem popisał się Konarski. Wyraźnie zdziwieni postawą Polaków Francuzi próbowali jeszcze odrobić stratę, ale "Biało-Czerwoni" nie wypuścili z rąk zwycięstwa w czwartym secie i wygrali do 23! O zwycięstwie zdecydował tie-break.W nim każdy punkt był na wagę złota. Polacy zaczęli dobrze, prowadzili 6;4, ale Francuzi się nie poddawali. Szalał jednak Konarski, który był jednym z najlepszych zawodników na parkiecie. Zdobył cenny punkt na 8:6 po technicznym ataku.Chwilę potem Polakom sprzyjało szczęście. N'Gapeth zaserwował mocno, a sędziowie uznali, że piłka trafiła na aut. Telewizyjne powtórki pokazały, że punkt należał się Francuzom, bo był to as serwisowy. "Biało-Czewoni" cieszyli się jednak z punktu na 9:7.W ważnym momencie Szalpuk zmarnował zagrywkę i było 12:12. Zrehabilitował się jednak natychmiast i zdobył kolejny punkt. Francuzi jednak chwilę potem wyrównali, by później znów zepsuć zagrywkę. Polacy mieli piłkę meczową, a pomylił się N'Gapeth. Kibice w Toruniu wyskoczyli z radości, bo Polska pokonała Francję i zwyciężyła w Memoriale Wagnera.We wcześniejszym poniedziałkowym meczu Japonia wygrała z Iranem 3:0 (33:31, 25:21, 25:20). Dla Polaków, Japończyków i Irańczyków Memoriał Wagnera był ważnym testem przed Pucharem Świata, który rozpocznie się 8 września w Kraju Kwitnącej Wiśni. Polska - Francja 3:2 (24:26, 19:25, 26:24, 25:23, 15:13)