Dzięki znakomitym zagrywkom Bieńka, "Biało-Czerwoni" zdobyli osiem punktów z rzędu i od stanu 14:17 wyszli na prowadzenie 22:18. - Cieszę się, że zagrywka mi "siadła". Cały zespół zagrał dobrze w tym momencie, ja odrzuciłem trochę Francuzów od siatki, ale trzeba było dobrze zagrać w obronie i bloku. To był kluczowy moment, bo gdyby było 1:1 w setach, to rywale graliby pewniej, a tak udało się "wyszarpać" - powiedział Bieniek po spotkaniu. 24-letni środkowy zakończył pojedynek z "Trójkolorowymi" z dorobkiem dziewięciu punktów. Tyle samo co Kurek. Więcej jedynie mieli Jakub Kochanowski (11) i Michał Kubiak (10). Imponująca jest statystyka Bieńka w ataku - 7 na 7. Stuprocentowa skuteczność. A jak sam mówił, to jeszcze nie jest ta forma, jakiej oczekuje. - Trochę wolnego miałem, więc miałem czas na regenerację i za to jestem wdzięczny trenerowi. Starałem się w miarę aktywnie spędzać czas, ale z piłką miałem tak naprawdę trzy razy trening na hali - zaznaczył. Teraz powinien szybko wskoczyć na wysokie obroty, bo z reprezentacją będzie juz do końca fazy zasadniczej Ligi Narodów. Znakiem rozpoznawczym selekcjonera Orłów Vitala Heynena jest to, że w rozgrywkach, które zastąpiły Ligę Światową mocno rotuje składem. Tak jak sam zapowiadał. Mogłoby się wydawać, że duże roszady spowodują obniżenie poziomu gry. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca. Polacy wygrywają. Oprócz Bieńka szansę w Łodzi dostał Kurek, którego zabrakło w Katowicach i Krakowie. Doświadczony kadrowicz również dołożył cegiełkę do sukcesu z "Trójkolorowymi". - Nie trzeba znać siatkówki od podszewki, żeby wiedzieć, że ten zespół będzie tak konstruowany. Nie będziemy się opierać na pojedynczych zawodnikach. Dziś doskonale to było widać, kiedy były podwójne zmiany. Wszyscy dali coś od siebie. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Jest to dla nas coś nowego, ale efekty na razie są tego znakomite - zaznaczył Kurek. Nic dodać, nic ująć. Cztery zwycięstwa z rzędu i prowadzenie w tabeli LN mają swoją wymowę. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że na przykład Rosja, którą pokonaliśmy w Krakowie, czy Francja wystąpiły bez swoich największych gwiazd. - Presja z każdym dniem rośnie, ale taka pozytywna, bo nikt nie chce żebyśmy się zatrzymali. Rzeczywiście to nie była Francja w najmocniejszym składzie, taka jaka będzie w turnieju finałowym, ale zwycięstwo z nimi zawsze cieszy, bo w ostatnich latach mieliśmy problemy z graniem na takim poziomie, jaki oni prezentują - podkreślił Kurek. Oprócz Bieńka i Kurka, w kadrze na łódzki turniej pojawili się także Maciej Muzaj, Bartosz Kwolek i Michał Żurek. Wymieniona trójka jednak ani na chwilę nie pojawiła się na boisku w pojedynku z Francuzmi. Znając jednak Heynena będą mieli okazję pokazać swoje umiejętności w Atlas Arenie. W sobotę Polacy zmierzą się z Chinami (godz. 16.00), a w niedzielę z aktualnymi wicemistrzami Europy Niemcami. Z Łodzi Robert Kopeć