Memoriał Wagnera to dla polskich siatkarzy ostatni sprawdzian przez arcyważnym turniejem w Japonii. W Tokio "Biało-czerwoni" będą walczyć o przepustkę do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Turniej kwalifikacyjny zostanie rozegrany od 28 maja do 5 czerwca 2016 z udziałem Polski, Australii, Chin, Francji, Iranu, Japonii, Kanady oraz Wenezueli. Awans do Rio uzyskają aż cztery zespoły - trzy najlepsze oraz jeden azjatycki, bo zawody są jednocześnie kwalifikacjami tego właśnie kontynentu. Na Memoriał Wagnera i turniej w Tokio Stephane Antiga wybrał dobrze znanych zawodników. Bułgarzy na igrzyskach w Rio nie zagrają i trener Płamen Konstantinow odmłodził kadrę, choć nazwiska Cwetana Sokołowa czy Nikołaja Penczewa nie są obce kibicom siatkówki. Początek spotkania należał do Polaków, którzy prowadzili 2:0. Potem gra się wyrównała, a po nieudanym ataku Rafała Buszka Bułgarzy schodzili na pierwszą przerwę techniczną z jednym punktem przewagi. Przyjmujący ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle popełnił także błąd podwójnego odbicia w następnej akcji. Buszek zrehabilitował się ładnym atakiem z drugiej linii (10:11). Bułgarzy ryzykowali w polu zagrywki, a w ataku szalał Sokołow, choć i jemu zdarzały się błędy. To właśnie po jego ataku w antenkę na tablicy wyników był remis 12:12. Na drugiej przerwie technicznej minimalnie z przodu byli Bułgarzy (16:15), ale powinno być odwrotnie. Buszek zaserwował asa. Sędziowie jednak uznali, że piłka wylądowała poza boiskiem. Po naszych siatkarzach widać było, że ciężkie treningi w Spale zrobiły swoje. Brakuje jeszcze odpowiedniej dynamiki i szybkości. Znalazło to odbicie w decydujących fragmentach pierwszej partii. Polacy nie mogli skończyć ataku w pierwszej akcji. Nawet Bartosz Kurek. Kontry Bułgarów kończyli Penczew i Sokołow dla którego potrójny blok "Biało-czerwonych" nie stanowił problemów (20:18). Przy stanie 20:22 Kurek posłał zagrywkę w siatkę i usiadł na ławce. Asem popisał się za to Todor Skrimow dając rywalom setbola. Antiga poprosił o przerwę. Jeszcze Michał Kubika zdobył punkt, ale Skrimow przypieczętował wygraną Bułgarów w pierwszym secie (25:21). Druga partia zaczęła się po myśli Polaków. Podopieczni Antigi "odskoczyli" na 4:0, choć nie wynikało to ich dobrej gry, ale błędów rywali - Bułgarzy zepsuli trzy ataki. Potem już jednak udane akcje "Biało-czerwonych" przynosiły punkty (8:4). Dobrze spisywał się nasz kapitan Michał Kubiak, który popisywał się świetnymi obronami, a także sprytem w ataku. Wreszcie doczekaliśmy się skutecznych bloków. Kiedy zatrzymany został Georgi Seganow przewaga Polaków wynosiła już sześć punktów (13:7). "Biało-czerwoni" kontrolowali wydarzenia na boisku. Dobrą zmianę dał Dawid Konarski, który błyszczał w ataku. Gospodarze trzymali rywali na bezpieczny dystans 17:11, 19:14, 21:16. Przewaga jednak zaczęła niebezpiecznie topnieć, kiedy sprawy w swoje ręce wziął Sokołow. Lider Bułgarów był nie do zatrzymania w ataku, a także "bombardował" naszych zagrywką. Przy stanie 21:19 Antiga poprosił o czas i przyniosło to skutek, bo Sokołow posłał zagrywkę w aut. Nerwów w końcówce nie było za sprawą Kubiaka i Konarskiego (24:21). To po zagrywce tego ostatniego "Biało-czerwoni" zdobyli decydujący punkt w drugiej odsłonie. Na trzecią partię gospodarze wyszli z Mateuszem Miką w podstawowym składzie, który do tej pory obserwował pojedynek z kwadratu dla rezerwowych. W początkowych fragmentach oglądaliśmy wymianę punkt za punkt aż do momentu, gdy w polu zagrywki pojawił się Skrimow. Z jego serwisem nie poradzili sobie ani Mika, ani Kubiak i na pierwszej przerwie technicznej Bułgarzy prowadzili 8:5. Przyjmujący włoskiego Power Volley Milano siał spustoszenie w naszych szeregach. Dzięki niemu Bułgarzy "odskoczyli" na 10:5. Niemoc Polaków przerwał dopiero Kurek, który "przebił się" przez potrójny blok. Co z tego, skoro chwilę później asa zaserwował Wiktor Josifow (12:6). Antiga już na tym etapie wykorzystał dwie przysługujące mu przerwy. W przeciwieństwie do Bułgarów, nasi siatkarze psuli sporo zagrywek oddając punkty rywalom za darmo. W takim przypadku trudno marzyć o odrabianiu strat. Polacy ruszyli w pościg po ładnej efektownej akcji duetu Grzegorz Łomacz - Karol Kłos. Potem asa posłał Mika, a potrójny blok zatrzymał Penczewa. "Biało-czerwoni" zbliżyli się na dwa punkty (16:18). Dobrą serię gospodarzy przerwał Penczew. Końcówka seta należała do Bułgarów. Najpierw potężnym atakiem z krótkiej (bez bloku) popisał się Josifow, a chwilę później zablokowany został Konarski (24:20). Seta zakończył nieudaną zagrywką Mateusz Bieniek. Serwis - to był główny mankament "Biało-czerwonych" w przegranej 21:25 partii.