Pierwszy pojedynek Polaków w 14. edycji Memoriału Wagnera okazał się falstartem. "Biało-czerwoni" po ponad dwugodzinnym boju ulegli Bułgarom 2:3. - Nikt nie będzie sobie włosów z głowy wyrywał, jeśli przegramy jakiś mecz podczas tego turnieju - mówił tuż po spotkaniu środkowy naszej kadry Marcin Możdżonek. Po ciężkim przygotowaniach w Spale podopiecznym Stephane'a Antigi brakuje jeszcze dynamiki i świeżości. Jak sami podkreślają nasi siatkarze, to zupełnie normalne. Krakowski turniej jest etapem przygotowań do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, który rozpocznie się 28 maja w Tokio. Odpowiednia forma ma właśnie przyjść na zawody w Kraju Kwitnącej Wiśni. Belgowie na igrzyskach w Rio na pewno nie zagrają. Dla nich celem numer jeden jest Liga Światowa. W swoim pierwszym spotkaniu Memoriału Wagnera gracze Dominigue'a Baeyensa przegrali z Serbami 2:3. Prym w tym pojedynku wiódł kapitan Gert van Walle, który zdobył 18 punktów. Antiga w spotkaniu z Bułgarią często rotował składem. - Po to jest ten turniej i po to są te mecze, żeby trener mógł sobie posprawdzać, pokombinować z różnymi ustawieniami - mówił Możdżonek. W porównaniu z pierwszym spotkaniem selekcjoner Orłów dokonał jednej zmiany - w miejsce kapitana Michała Kubiaka w podstawowym składzie wybiegł Mateusz Mika. Przygotowania przygotowaniami, ale polscy kibice nie są przyzwyczajeni do porażek "Biało-czerwonych", zwłaszcza u siebie. Początek spotkania pokazał, że Belgowie nie zamierzają ułatwiać zadania gospodarzom. To ciekawy zespół, który w swoim składzie nie ma może wielkich gwiazd, ale stale robi postępy. Gracze Baeyensa szybko "odskoczyli" na 4:1 m.in. zatrzymując blokiem Bartosza Kurka. Na szczęście "Biało-czerwoni" nie pozwolili rywalom na wypracowanie większej przewagi. Przeciwko Bułgarom szwankowała zagrywka. Z Belgami ten element wyglądał dużo lepiej. Sporo kłopotów sprawiał kąśliwym serwisem Karol Kłos. Dzięki niemu gospodarze doprowadzili do remisu 6:6. Ofiarna gra w obronie dawała okazję do wyprowadzania kontr. Z ich wykończeniem jednak bywało różnie. Belgowie dosyć dobrze "czytali" grę Polaków i ustawiali szczelny blok. Przekonał się o tym choćby Mika (14:16), czy też Mateusz Bieniek (15:18). Skuteczność w ataku pozostawiała sporo do życzenia. Belgowie natomiast wykorzystywali niemal każdą nadarzającą się okazję, żeby skarcić nasz zespół. Stąd też wzięło się wysokie prowadzenie gości 20:16. W ich szeregach błyszczał mierzący 191 cm wzrostu, ale z dynamitem w nogach, Seppe Baetens, a także Gert van Walle. Kiedy przez belgijską "ścianę" nie przebił się Rafał Buszek, rywale mieli pierwszą piłkę setową (18:24). Polacy obronili dwa setbole, ale zepsuta zagrywka Buszka zakończyła inauguracyjną partię. Zimny prysznic podziałał na "Biało-czerwonych", którzy rozpoczęli drugą odsłonę mocno zmobilizowani. Coraz lepiej radził sobie Kurek. Kroku dotrzymywał mu Mika. Znalazło to odzwierciedlenie na tablicy wyników. Na pierwszą przerwę techniczną Polacy schodzili z trzypunktowym prowadzeniem (8:5). Moment przestoju sprawił, że przewaga omal nie została roztrwoniona. Z pomocą przyszedł... kapitan Belgów van Walle atakując w aut. Wreszcie na zagrywce "wstrzelił" się Kurek. Seria trzech mocnych serwisów z rzędu zrobiła wrażenie na Belgach i na kibicach. Najważniejsze, że Orły "odskoczyły" na bezpieczny dystans (16:10). Gospodarzom wychodziło prawie wszystko, a Belgowie pogodzili się, że tego seta przegrają z kretesem. I tak też się stało. Wynik 25:16 świadczy o wyraźniej dominacji "Biało-czerwonych". Trzeciego seta Polacy rozpoczęli z Arturem Szalpukiem, który pojawił się na boisku w końcówce poprzedniej partii i radził sobie bardzo dobrze. 21-letni zawodnik miał też kilka udanych akcji na otwarcie trzeciej. Na dodatek, wysoki poziom utrzymywał Kurek. Belgowie podjęli rękawicę i oglądaliśmy wyrównany pojedynek. Na pierwszej przerwie technicznej minimalnie z przodu byli Polacy (8:7). Widowisko nabrało rumieńców, a poziom sportowy mógł się podobać. Na soczyste ataki Kurka, Buszka czy Kłosa odpowiadali równie mocno van Walle, Baetens i Kevin Klinkenberg. Zawodnicy obu drużyn ofiarnie bronili, co wywoływało aplauz kibiców zgromadzonych w Tauron Arenie. Na drugiej przerwie technicznej Polacy prowadzili 16:14, przewaga jeszcze urosła, kiedy w ataku pomylił się Klinkenberg (18:14). Wydawało się, że to przełomowy moment tej partii. Tymczasem Belgowie ruszyli w pogoń i po ataku van Walle było tylko 21:20 dla naszych. O spokój kibiców zadbał Kurek, który najpierw popisał się asem serwisowym, choć Belgowie mocno protestowali, a chwilę później skończył kontrę (24:20). Seta zakończył efektowny potrójny blok Polaków. W czwartym secie Kurek usiadł na ławce, zastąpił go Dawid Konarski. Nie odbiło się to na grze naszej drużyny. Wręcz przeciwnie. Atakujący mistrza Polski ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle brylował na zagrywce i w ataku. Głównie dzięki jego postawie już na pierwszej przerwie technicznej przewaga Polaków była wyraźna (8:3). Antiga przemeblował skład wprowadzając do gry jeszcze Fabiana Drzyzgę, Marcina Możdżonka i Piotra Gacka. Przy stanie 13:9 na boisko wszedł Piotr Nowakowski, który długo zmagał się z kontuzją kręgosłupa. Z wyjściowego składu pozostał na boisku jedynie Buszek. Zmiennicy dostali swoją szansę i udowodnili Antidze, że może na nich liczyć. Mocna ławka może być kluczem do sukcesu w Japonii. Niebezpiecznie zrobiło się, kiedy po asie Francois Lecata był remis 18:18. Sprawy w swoje ręce wziął Konarski i do decydujących fragmentów "Biało-czerwoni" przystąpili z dwoma "oczkami" w zapasie (20:18). W końcówce jeszcze przewaga wzrosła. Meczbola Polacy mieli po ataku Konarskiego z drugiej linii (24:20). Belgowie odrobili dwa punkty, ale decydujący cios zadał Nowakowski z krótkiej. W pierwszym czwartkowym meczu Memoriału Wagnera Bułgaria pokonała Serbię 3:2. Robert Kopeć, Kraków Polska - Belgia 3:1 (20:25, 25:16, 25:20, 25:22) Polska: Bartosz Kurek, Karol Kłos, Grzegorz Łomacz, Mateusz Mika, Rafał Buszek, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Artur Szalpuk, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek, Piotr Nowakowski. Belgia: Kevin Klinkenberg, Peter Verhees, Simon Vandevoorde, Gert van Walle, Matthias Valkiers, Seppe Baetens, Jelle Ribbens (libero) oraz Arno Van de Velde, Lienert Cosemans, Jolan Cox, Lou Kindt, Francois Lecat.