Bułgarzy dzień przed meczem z Polską pokonali Chiny, ale ta wygrana nie zrobiła na mistrzach Europy wrażenia. "Biało-Czerwoni" ograli rywali pewnie, choć Bułgarzy pokazali sporo udanych zagrań. Polscy siatkarze, podobnie jak dzień wcześniej z Belgią, w pierwszym secie szybko wypracowali sobie trzypunktową przewagę. W efektowny sposób punkty zdobywał Bartosz Bednorz, który wraz z Kamilem Semeniukiem wskoczył do składu. Trener Nikola Grbić zdecydował się też na zmianę libero. Tym razem postawił na Jakuba Popiwczaka. Bułgarzy, podobnie jak Belgowie, w otwierającej partii potrafili jednak szybko wyrównać. Pomógł im blok i świetne zagrywki Cwetana Sokołowa. Polska przegrywała 11:13, ale szybko odpowiedziała - blokiem pomógł Norbert Huber. W końcówce Bułgarzy mieli jednak znakomitą szansę na wygraną. Asem serwisowym popisał się wprowadzony z rezerwy 16-letni Simeon Nikołow, a po jego kolejnej zagrywce piłka wracała na bułgarską stronę. W aut huknął jednak Martin Atanasow - trener Plamen Konstantinow aż złapał się za głowę. Po chwili mistrzowie Europy zdobyli dwa punkty blokiem i wygrali 25:24. Emocjonalne problemy polskich siatkarzy? Nikola Grbić tego nie ukrywa Drugi set pod dyktando "Biało-Czerwonych". Pomógł Kamil Semeniuk Bułgarzy ostatnich mistrzostw Europy do udanych nie zaliczą. Mimo że byli gospodarzami jednej z grup, słabo spisali się w tej fazie turnieju i już w 1/8 finału wpadli na mistrzów olimpijskich z Francji. Z nimi wielkich szanse nie mieli, przegrali w trzech setach. A po porażce zakończenie reprezentacyjnej kariery ogłosili Georgi Bratojew i Teodor Salparow. W drugim secie niedzielnego spotkania polscy siatkarze od początku pilnowali prowadzenia. Sięgało trzech, czterech punktów. Wciąż w bloku błyszczał Bednorz, w ataku poprawił się Semeniuk. Przed końcówką "Biało-Czerwoni" mieli aż pięć punktów przewagi. Ta na chwilę zmalała, Grbić poprosił o przerwę. A w jej trakcie nie życzył sobie, by mikrofon telewizji "podsłuchiwał" jego przemowę. Ostatecznie Polska wygrała 25:20. Szybki mecz polskich siatkarzy. Druga wygrana w kwalifikacjach do IO Bułgarzy nie złożyli jednak broni. I to nie tylko dlatego, że w ostatniej akcji drugiego seta Konstantinow szukał błędu Bednorza, mimo że ten odbił się do ataku kilkanaście centymetrów przed linią trzeciego metra. Na początku trzeciej partii prowadzili, znów zagrywką zaskoczył Sokołow. Zagrywkami w końcu wstrzelił się jednak Jakub Kochanowski, Semeniuk zablokował atak Sokołowa i mistrzowie Europy objęli prowadzenie. Po chwili polski przyjmujący posłał na drugą stronę bardzo mocną zagrywkę i przewaga wzrosła do trzech punktów. To był świetny set dla polskich zagrywających, bo punkt z pola serwisowego dodał również Łukasz Kaczmarek. Polska przewaga niespodziewanie jednak zmalała. Problemy ze skutecznością mieli polscy przyjmujący, Bułgaria doprowadziła do remisu 16:16. Szansę od Grbicia dostał Karol Kłos, ale to inny środkowy, Kochanowski, pomógł odzyskać prowadzenie. Końcówka przebiegała już pod dyktando Polski, która wygrała 25:21. W dwóch pierwszych niedzielnych meczach turnieju w Xi'an nie obyło się bez niespodzianek. Co prawda Holendrzy zgodnie z oczekiwaniami ograli Meksyk, ale Kanadyjczycy niespodziewanie pokonali Argentynę, brązowych medalistów ostatnich igrzysk olimpijskich. Właśnie z Kanadą we wtorek zmierzy się reprezentacja Polski. Bułgaria: Sokołow, Kolew, A. Nikołow, Seganow, Grozdanow, Atanasow - Bożiłow (libero) oraz Chawdarow, S. Nikołow, Penczew Polska: Kaczmarek, Kochanowski, Semeniuk, Janusz, Huber, Bednorz - Popiwczak (libero) oraz Bołądź, Łomacz, Fornal, Kłos Media wychwyciły to w oczach Polaków po pierwszym meczu kwalifikacji