Spotkaliśmy Norberta Hubera... głodnego, który o niczym innym nie marzył, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce docelowe w wiosce olimpijskiej, wnieść bagaż do pokoju i... - Troszkę wyłożyć nóżki, żeby odpocząć - uśmiechał się jeden z naszych najlepszych środkowych, schowany za stylowymi, korekcyjnymi okularami. Zero ziarna niepewności. Huber: Będziemy rozliczani z wyniku na igrzyskach Chwilę wcześniej "biało-czerwoni" znaleźli się w ostatniej grupie polskich sportowców, którzy złożyli ślubowanie w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie przez wylotem na najważniejszą imprezę czterolecia. Choć w tym przypadku, że względu na pandemiczne przeboje z igrzyskami w Tokio, święto sportu w stolicy Francji odbywa się po trzech latach. - Za nami bardzo przyjemna uroczystość, uważam że bardzo w porządku doświadczenie, które jest fajnym wydarzeniem w życiu każdego sportowca. Myślę, że z czasem, czyli już na miejscu, przyjdzie jeszcze parę innych, fajnych doświadczeń - mówił środkowy Jastrzębskiego Węgla, za którym świetny sezon na parkietach PlusLigi. Polscy siatkarze od dawna, jako najwyżej sklasyfikowana reprezentacja świata, są wręcz skazywani na długo oczekiwany przełom na igrzyskach olimpijskich. Doprawdy aż trudno uwierzyć, ale to także pokazuje specyfikę i ciężar gatunkowy turnieju olimpijskiego, że ostatnich pięć startów każdorazowo kończyli na zaklętej fazie ćwierćfinału. Nikola Grbić już pokazał, że jest w stanie wypracować z tą kadrą powtarzalność sukcesów, miniony rok był genialny, Polacy wygrali wszystko, a passę kolejnych zwycięstw, przerwaną dopiero w tym roku, wyśrubowali do 27. z rzędu. Imponujące! Nastroje zaczęły się nieco zmieniać w ostatnich kilkunastu dniach, gdy Polacy najpierw nie brylowali formą w turnieju Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie (mimo wszystko w nim triumfowali), a później także w towarzyskim turnieju w Gdańsku. Nie brakuje osób, które podnoszą larum (faktycznie sami siatkarze i Grbić podkreślają, że w Paryżu trzeba grać na wyższym poziomie), ale być może zapominamy, że szczyt formy ma przyjść właśnie na turniej we Francji. I właśnie do takiej optyki przychyla się jeden z asów w talii serbskiego selekcjonera, który wczoraj - wespół ze Stefano Lavarinim - przedłużył kontrakt z PZPS do 2028 roku na fantastycznych dla siebie warunkach. - To, co działo się w ostatnich spotkaniach, w ogóle nie zasiało we mnie ziarna niepokoju. Uważam, że będziemy rozliczani z tego, co osiągniemy na igrzyskach w Paryżu. To ten turniej jest dla nas sprawdzianem, a wszystko do tej pory służyło temu, żeby się przygotować. Moim zdaniem jesteśmy dobrze przygotowani, a najważniejsze, że przy tym zdrowi - zapowiada Huber. Pochodzący z Brzozowa 25-latek jednocześnie nie odmawia kibicom prawa do dowolnych komentarzy, ale z ważnym zastrzeżeniem. Norbert Huber: Myślimy, jak mistrzowie olimpijscy Mistrz Europy z ubiegłego roku w przededniu olimpijskiego wyzwania, z inauguracją w sobotę o godz. 17 meczem z Egiptem, przyznaje, że magia igrzysk daje o sobie znać. - Myślę, że każdy z nas wie, co to jest za turniej i każdy ma marzenia oraz oczekiwania względem siebie. I też wiemy, że to jest impreza raz na cztery lata, każdy wie co przeszedł i gdzie był w cyklu przygotowań - podkreślił Huber, by następnie dodać: - Przed nami trzy mecze w grupie, a później - daj Boże - trzy mecze w rundzie pucharowej. I zobaczymy, jak daleko to nas zaniesie - z błyskiem w oku spojrzał na mnie mierzący 207 cm wzrostu siatkarz. Po tych słowach wywiązał się między nami dialog, dotyczący głównego celu. Mówisz, że każdy z was ma oczekiwania. Twoje sięgają jak wysoko? - Abyśmy razem z kolegami mieli co świętować za dwa tygodnie. A tym sukcesem będzie? - Myślę, że sześć zwycięstw na igrzyskach olimpijskich. Czyli będziemy się radować medalem z najcenniejszego kruszcu? - Trener wpaja nam od początku zgrupowań, żebyśmy myśleli jak mistrzowie olimpijscy. Dlatego dzisiaj, po dwóch-trzech miesiącach, już tak myślimy - zawyrokował Huber. Artur Gac, Paryż