Obie reprezentacje były w podobnej sytuacji, bo również nasi zachodni sąsiedzi już wiedzieli, że na rozgrywce grupowej nie zakończą tych igrzysk. Bartosz Łosiak: Niemcy nas dopadli, byli zdecydowanie lepsi Dzisiaj na Polach Marsowych w stolicy Francji, na tymczasowo zbudowanym boisku z widokiem na wieżę Eiffla, mierzyli się swoi nie tyle dobrzy, co bardzo dobrzy znajomi. - Krążą takie plotki, że nasze mecze z Niemcami włączają dodatkową nutkę rywalizacji, choć ja tego tak nie czuję, chłopaki chyba też. Choć akurat z tą parą może jest trochę inaczej ze względu na to, że gramy z nimi najwięcej na tourze. Do tej pory rozegraliśmy z nimi dziewięć spotkań, z żadną inną aż tyle. Przed tym meczem mieliśmy bilans 6:2, który teraz nieznacznie został popsuty - powiedział nam Grzegorz Klimek, trener reprezentacji. Inna sprawa, że już przed igrzyskami nasza dwójka Michał Bryl i Bartosz Łosiak wiedziała, że właśnie starcie z Niemcami Nilsem Ehlersem i Clemensem Wicklerem będzie w tej fazie turnieju najtrudniejszym meczem. Koledze wtórował Michał Bryl: - Niemcy dołożyli lepszą zagrywkę i odrzucili nas od siatki. Parę nieudanych side-outów i ta pewność siebie, która była do 14:11, czy 15:13, po prostu zniknęła. W drugim secie próbowaliśmy wrócić do naszej formy, ale cóż - nie udało się. Musimy wywnioskować, gdzie zostały popełnione błędy i co trzeba zrobić następnym razem, gdy powtórzy się taka sytuacja. Walczymy dalej i czekamy na rywali - podkreślił 29-letni łodzianin. Zdaniem Łosiaka coś nie zagrało także w warstwie mentalnej. Oto bowiem pewność awansu do strefy pucharowej tym bardziej powinna wyzwolić cały potencjał, bo nie było stresujących okoliczności, że od tego meczu może ogromnie dużo zależeć. - Grając w takiej sytuacji o pierwszej miejsce w grupie powinniśmy być bardziej wyluzowani, a dzięki temu gra lepsza. Natomiast było zdecydowanie na odwrót. Na pewno daliśmy z siebie wszystko, ale dzisiaj to nie wystarczyło. I powtórzę, że Niemcy wygrali to spotkanie zasłużenie - zaznaczył Łosiak. To, co najbardziej może martwić, to gra polskiej pary na polu zagrywki. Już po ostatnich meczach mówili, że ten element gry trochę im "nie siedział", a po pojedynku z Niemcami problem był nawet jeszcze bardziej unaoczniony. Czy to powinno martwić przed 1/8 finału? Michał Bryl troszkę się roześmiał, ale nie dlatego, że pytanie było od rzeczy. Przeciwnie, dał sobie chwilę, by znaleźć dobrą odpowiedź. - Bardzo trudne pytanie - zaczął i wówczas obaj koledzy porozumiewawczo spojrzeli na siebie. - No próbujemy, jakoś próbujemy sobie ułożyć tę zagrywkę. Pod koniec może było trochę lepiej, tylko że wówczas już nie było nic do stracenia. To była taka zagrywka, że albo wejdzie albo nie. Fajnie, że weszła, to jest jakiś plus. Trzeba pociągnąć to przekonanie, że jednak się da. Na pewno spróbujemy wejść lepiej w następny mecz właśnie zagrywką, ale uważam, że nie miała ona decydującego wpływu na nasze niepowodzenie z Niemcami. Bardziej problem upatrywałbym w naszej wystawie i ataku - wypunktował Bryl. Artur Gac, Paryż