"Graliśmy po prostu gorzej niż z Hiszpanią i Włochami. Nasz serwis nie był już tak skuteczny. Zwłaszcza zagrywka szybująca, której oni szczególnie nie lubią. Ich rozgrywający miał więc takie przyjęcie, że mógł robić z nami na środku, co chciał. A ich środkowi w tej sytuacji nieźle nas pogonili. Pierwszy skuteczny blok wyszedł mi dopiero w końcówce. Wtedy po raz pierwszy zatrzymałem Kooistrę" - dodał Pliński. "Przespaliśmy drugiego seta. Po pierwszym wydawało się, że zrobimy w tym spotkaniu, co chcemy, ale było inaczej. Trener Holendrów idealnie trafiał ze zmianami. Zdjął Roberta Horstinka i Van Dijka, a na ich miejsce wpuścił Guido Goertzena i Van Der Vela. To był strzał w dziesiątkę. 38-letni Goertzen prawie się nie mylił, a my już tylko goniliśmy" - stwierdził reprezentant Polski. Biało-czerwoni z niepokojem będą czekać na wynik czwartkowego meczu Hiszpania - Holandia. Mistrzowie Europy muszą wygrać, żeby podopieczni Raula Lozano awansowali do półfinału turnieju w Izmirze. "Hiszpanie są lepszym zespołem, mają znakomitą zagrywkę, a to najlepsza broń na Holendrów, więc jestem dobrej myśli. Wierzę, że zagrają fair, ale to my nie wykorzystaliśmy szansy" - podkreślił Pliński. Siatkarz PGE Skry Bełchatów liczy, że w finale turnieju Polska zmierzy się z Niemcami. "Naprawdę, to nie żart. Wciąż wierzymy, że możemy wygrać ten turniej, tylko teraz muszą nam trochę pomóc Hiszpanie" - zakończył Pliński.