Mecz odbył się w nowej hali Kraków Arenie, a na trybunach zasiadło blisko 16 tysięcy kibiców. - Fani naprawdę dopisali. Śmialiśmy się, że nie mogliśmy nawet nosa wychylić z hotelu przez ten tydzień, jak tutaj byliśmy w Krakowie, bo kibice śledzili nas na każdym kroku. Widać że czekali bardzo i na siatkarzy i na atmosferę, która tutaj będzie. Mam nadzieję, że my dostosowaliśmy się poziomem do tego, co pokazali kibice. Zademonstrowali fantastyczny doping porównywalny do tego w "Spodku", czy w innych halach w Polsce - stwierdził Zatorski. Po zakończeniu spotkania kibice odśpiewali Zatorskiemu "Sto lat!" z okazji urodzin, które nasz zawodnik obchodzi 21 czerwca.Polacy wygrali z utytułowaną Brazylią w bardzo dobrym stylu. Zatorski żałuje, że zwycięstwo nie było bardziej okazałe, a była na to szansa.- Podaliśmy rękę Brazylijczykom w trzecim secie. Mogliśmy to zakończyć szybciej. Oni nam narobili krzywdy tym, czym my przeważnie sprawiamy trudności rywalom, czyli szybującą zagrywką. Trochę się na siebie wkurzyliśmy, bo nie było to potrzebne. Z drugiej strony, może na dobre to wyszło wszystkim - kibice mieli okazję dłużej pooglądać to spotkanie, a my pograliśmy pod większą presją. Wszyscy chyba wychodzą z hali zadowoleni - podkreślił.W tegorocznej edycji Ligi Światowej pierwszoplanowe role odgrywają zawodnicy, którzy nie mają zbyt dużego stażu w reprezentacji. Bartosz Kurek czy Michał Winiarski, jak na razie, muszą zadowolić się rolą rezerwowych.- Widać, że tworzymy fajną grupę. Duża w tym rola trenerów i właśnie tych młodych chłopaków. Doświadczeni zawodnicy trzymają nas w ryzach i pomagają, jak zajdzie taka potrzeba. Swoim doświadczeniem często odmieniają grę w trudnych momentach - zaznaczył Zatorski."Biało-czerwoni" są coraz bliżej awansu do turnieju finałowego Ligi Światowej. Dość niespodziewanie trudnym rywalem może być Iran.- Iran będzie walczył do końca o bilet do Włoch na Final Six. Jesteśmy gotowi na spotkania z nimi i to one praktycznie będą decydowały o tym, kto poleci do Italii. Skupiamy się jednak na kolejnym meczu i to jest dla nas najważniejsze - zakończył libero. Robert Kopeć, Kraków Arena