PAP: Pan oraz Krzysztof Ignaczak zgodnie z oczekiwaniami znaleźliście się w kadrze na MŚ siatkarzy, którą ogłosił w Krakowie trener reprezentacji Stephane Antiga. Wciąż jednak nie wiadomo, który z was będzie grał pierwsze skrzypce na pozycji libero. Jak ostra jest ta rywalizacja między wami? Paweł Zatorski: - Nie można nazwać tego walką. Na pewno ze sobą rywalizujemy. Na treningach każdy z nas stara się dać z siebie jak najwięcej. Jednak także sobie pomagamy, dajemy jeden drugiemu wskazówki, dzielimy się wrażeniami. Myślę, że spokojnie można to określić jako koleżeńską współpracę, a to trener zdecyduje, który z nas będzie grał. Mówi pan, że to koleżeńska współpraca. Jednak chyba będzie czuł pan zawód jeśli nie znajdzie się w pierwszej siódemce na inauguracyjny mecz mistrzostw. - Na pewno jest to marzenie każdej osoby z naszej kadry. Wyjść 30 sierpnia na boisko i pokazać pełnię swoich możliwości. Jednak decyduje szkoleniowiec. Ja, i moi koledzy możemy tylko w dniach poprzedzających spotkanie dać z siebie wszystko na zajęciach. Mistrzostwa świata rozpoczną się nietypowo. Nie w hali, a meczem na Stadionie Narodowym w Warszawie... - Cieszy nas, że nasze spotkanie będzie mogło zobaczyć o wiele więcej kibiców niż zwykle. To będzie wielkie święto siatkówki. Mam nadzieję, że ta większa niż zwykle publiczność nas nie zestresuje. Polscy fani pewnie pragną zwycięstwa nad Serbią, ale też marzą o tytule dla biało-czerwonych. A jaki cel wy stawiacie sobie na cały turniej? - Po to tyle czasu pracujemy, przygotowujemy się do tych zawodów, aby walczyć o jak najwyższe cele. Kiedy zacznie się turniej będziemy chcieli po prostu wygrywać kolejne mecze. Nie mam mowy o odpuszczaniu jakiegokolwiek spotkania. Nim jednak rozpocznie się turniej znów pan i koledzy z reprezentacji musicie ciężko pracować w Spale. Nie ma już pan tego dość? - W sumie w tym roku stosunkowo niewiele czasu spędziliśmy w tym ośrodku. Nie mam jego tak dość, jak w poprzednich latach. Zdarzało się, że siedzieliśmy w Spale nawet i dwa miesiące wakacyjne tylko trenując; w tym roku trzy tygodnie i to z przerwami. Naprawdę miło się wraca do tego miejsca. W sumie nieważne gdzie, chcemy po prostu trenować. Rozmawiał Rafał Czerkawski