Towarzyskie spotkanie z Ukrainą było ostatnim testem przed rozpoczynającymi się już w poniedziałek mistrzostwami Europy ("Biało-Czerwoni" pierwsze spotkanie - z Czechami w Skopje - grają w czwartek). Przedostatnim był memoriał Wagnera. Niespełna dwa tygodnie przed siatkarskim Euro podopieczni trenera Nikoli Grbicia zajęli w krakowskim turnieju trzecie miejsce - przegrali ze Słowenią i Włochami, a wygrali z Francją. Serbski szkoleniowiec w każdym meczu zagrał inną szóstką. Poza rozgrywającym Marcinem Januszem nie było zawodnika, który wystąpiłby w podstawowym składzie we wszystkich spotkaniach. Polscy siatkarze uspokajali jednak, że po ciężkich treningach nie mogli jeszcze być w najwyższej formie. Ta ma przyjść właśnie na mistrzostwa Europy. Pierwsza szóstka na Ukrainę to tez raczej nie był skład, w którym Polacy rozpoczną mistrzostwa Europy. Na boisku nie było choćby Bartosza Kurka, Leona czy Pawła Zatorskiego. Dla Ukraińców to też był ostatni sprawdzian przed imprezą mistrzowską. Polacy szybko objęli prowadzenie, ale nie potrafili odskoczyć rywalom na więcej niż dwa punkty. Goście odrobili straty, wykorzystali problemy "Biało-Czerwonych" w przyjęciu i wyszli na prowadzenie (9:7). Siatkarze trener Grbicia szybko się pozbierali i zdobyli trzy punkty z rzędu. Ukraińcy świetnie zagrywali, co pozwalało im utrzymywać wynik bliski remisu. W decydującą fazę seta obie drużyny weszły przy wyniku 20:20. Końcówka należała do Polaków - po bloku Janusza prowadzili 23:21 i trener rywali poprosił o czas. Kolejny atak zatrzymany na siatce i mieli piłkę setową. Wykorzystali drugą. Ukraińcy odrobili straty Drugiego seta Polacy rozpoczęli już z Leonem i Kurkiem. Polacy zaczęli pokazywać moc w ataku - ręki nie zwalniali skrzydłowi ani atakujący. Po obronie w polu gry Fornala i kontrze wykończonej przez Kurka prowadzili 12:9. Tyle że za chwilę dwa razy pomylił się Leon i znów było blisko remisu. Gospodarze ryzykowali serwisem, ale za często się mylili. Za to po asie Ukraińcy odrobili straty i trener Grbić wziął czas. Wtedy zbicia Kurka i Kochanowskiego dały prowadzenie 21:18. Rywale odpowiedzieli świetną zagrywką i odrobili straty. Było 23:23 i skutecznie zaatakował Fornal. Polacy nie wykorzystali setbola, a za chwilę Ukraińcy zablokowali Fornal, a następnie Kurka i było 1:1. Trener Grbić dał zagrać wszystkim zawodnikom. Trzeci set długo miał podobny przebieg do dwóch wcześniejszych. Znów wynik cały czas był blisko remisu, a jak jednej drużynie udało się odskoczyć, to maksymalnie na dwa punkty. W końcówce był 23:20, a piłkę setową zapewnił Kochanowski. I ten sam zawodnik przypieczętował prowadzenie 2:1. I czwarta partia była podobna do poprzednich. Znów długo było blisko remisu. Kiedy jednak Kamilowi Semeniukowi wyszła zagrywka, piłka wróciła na naszą stronę, a przyjmujący zdążył jeszcze zaatakować z pełną mocą. Za chwilę sytuacja się powtórzyła, z tym że punkt zdobył Bartosz Bednorz. Było 13:10. Rywali to nie załamało, pokazali, że też potrafią dobrze zagrywać, odrobili straty, a po dwóch blokach z rzędu nawet prowadzili (17:16). Polacy gonili, było 23:23, ale Kowalow zapewnił Ukraińcom piłkę setową. Polacy się wybronili i za chwilę mieli meczbola. Pierwszego nie wykorzystali, drugiego zmarnował Kaczmarek, a asa posłali rywale i znów byli o krok od remisu. Tym razem Polacy obronili dwie piłki setowe. I mieli trzecią meczową, ale zmarnowaną przez Kaczmarka. A za chwilę Ukraińcy doprowadzili do tie breaka. Piąty set Polacy rozpoczęli świetnie - prowadzili 3:0. Po chwili po bloku Semeniuka było 5:1. A przy zmianie stron prowadzili pięcioma punktami. Ukraińcy zerwali się do odrabiania strat. Trzy razy zawiódł na skrzydle Bednorz, rywale dołożyli asa i było już tylko 10:9. W porę "Biało-Czerwoni" się przebudzili i obronili przewagę. Polska - Ukraina 3:2 (25:22, 24:26, 25:22, 29:31, 15:12) Polska: Janusz, Kochanowski, Śliwka, Kaczmarek, Fornal, Huber oraz Popiwczak (libero), Kurek, Łomacz, Leon, Semeniuk, Bednorz, Kłos, Zatorski