Nikola Grbić jako selekcjoner reprezentacji Polski na wielkich imprezach wypadał dotychczas zjawiskowo. Serbski szkoleniowiec z każdego możliwego turnieju wracał z jakimś medalem dodanym do swojej kolekcji, co musiało sprawiać, że zaufanie do niego będzie bezwarunkowe. Przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu pojawiły się jednak takie problemy, które sprawiły, że przy nazwisku Grbicia u kibiców zaczęły pojawiać się pewne wyraźne znaki zapytania. Boniek zobaczył Świątek świętującą z siatkarzami. Natychmiastowa reakcja Forma Biało-Czerwonych przed turniejem czterolecia daleka była do tego, czego oczekiwali fani od drużyny. Grbić podjął dodatkowo kilka kontrowersyjnych wyborów, które nie podobały się większości siatkarskiej społeczności, a ta w Polsce jest bardzo duża. Mówiło się o błędach Serba w wyborze przyjmujących, bo zostawienie Bartosza Bednorza w domu zdawało się niemożliwe. Wątpliwości pojawiały się także przy wyborze drugiego atakującego, który miałby ewentualnie zastąpić Bartosza Kurka. Nikola Grbić idzie drogą Vitala Heynena. Bartosz Kurek wyborem Kapitan reprezentacji Polski dostał pełne zaufanie od selekcjonera i praktycznie tylko w sytuacjach absolutnie fatalnych trener sięgał po jego zmianę, wpuszczając Łukasza Kaczmarka. Po fazie grupowej igrzysk olimpijskich w Paryżu o formie Kurka mówiło się wiele i niestety niezbyt dobrze. - Dzisiaj miałem chyba najlepsze miejsce ze wszystkich kibiców i oglądałem jak moi koledzy wygrywają z Brazylią. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach dołożę trochę więcej od siebie i Wilfredo Leon nie będzie musiał grać praktycznie przez pół seta sam - powiedział po meczu z Brazylią zachowując zdrowy dystans do sytuacji przed kamerami TVP Sport. W spotkaniu z Włochami lepiej nie było. Liczenie na nagłe przebudzenie Kurka w najważniejszym meczu czterolecia wydawało się misją spaloną na samym starcie, a gdy rywalem w ćwierćfinale po drugiej stronie siatki jest Słowenia, wszelkie wątpliwości zdają się powiększać. Śmiało można powiedzieć, że poziom sportowy Kurka uprawniał naszego selekcjonera do zmiany atakującego. Podobne przeżycia aktualny kapitan reprezentacji Polski mógł mieć w 2018 roku. Wówczas Vital Heynen wybrał go na swoją opcję numer jeden i po fazie grupowej miał prawo z tego pomysłu zrezygnować. Kurek był ze wszystkich stron krytykowany za swój poziom sportowy. Jego gra nie podobała się mediom i kibicom, którzy domagali się zmian. Belgijski selekcjoner trwał jednak przy swoim pomyśle i dzięki niemu wygrał, to na co czekała cała Polska. Od fazy play-off mistrzostw świata Kurek wszedł na niewyobrażalny poziom, stał się pierwszą opcją w ataku naszej reprezentacji i poprowadził całą drużynę do zwycięstwa w turnieju i obrony tytułu najlepszego reprezentacji świata. Co więcej, tamtą imprezę Kurek zakończył z tytułem najbardziej wartościowego siatkarza całego turnieju, a legendarny półfinałowy mecz z USA kibice zapamiętają pewnie na całe życie. Europejska Konfederacja Siatkówki dodatkowo wybrała naszego atakującego najlepszym siatkarzem świata w 2018 roku i trudno było z tym dyskutować. Ten przykład pozwalał wierzyć, że pomysł Grbicia znajdzie potwierdzenie na parkiecie olimpijskiej hali w Paryżu i Kurek znów pokaże twarz wielkiego lidera. Pierwszym i być może ostatecznym testem tego zaufania na linii Kurek - Grbić miał być ćwierćfinał igrzysk olimpijskich w Paryżu. Kapitan oczywiście rozpoczął mecz w pierwszej szóstce, jako jedna z głównych opcji w ofensywie. Pierwszy set w wykonaniu Kurka udany jednak nie był i to bardzo delikatne stwierdzenie, zakończył go z ledwie 25-procentową skutecznością w ataku (na osiem prób, punktował dwa razy), a mimo tego Grbić nie sięgnął po zmianę na pozycji. Kurek zachwycił, Polska gra dalej. Kapitan prawdziwym liderem Polski Jak się okazało, była to decyzja bardzo dobra. Przyszłość przyznała selekcjonerowi rację i pokazała, że z Kurkiem w dobrej dyspozycji Biało-Czerwoni są zdolni do rzeczy wielkich na tym turnieju. Jak na razie udało się przełamać legendarną już "klątwę ćwierćfinałów igrzysk", a udział kapitana w tym był wielki. Gdy spojrzymy bowiem na statystki z pozostałych trzech setów, to są one na tym poziomie, którego kibice i Grbić z pewnością od naszego atakującego atakowali. Mistrz olimpijski z 1976 roku poczuł wielką ulgę. "Możemy spokojnie odpoczywać" W tych trzech pozostałych partiach Marcin Janusz posłał swojego lidera do akcji aż trzydzieści razy, Kurek skończył 16 z otrzymanych piłek, co sprawia, że tylko w tych trzech partiach jego skuteczność ataku wyniosła 53,3 procent, a piłki, które dostawał od naszego rozgrywającego często były wystawiane na podwójny albo nawet potrójny blok. Kurek musiał sobie z nim radzić i zadanie powierzone przez rozgrywającego wykonywał bardzo dobrze. Dodatkowo w całym tym ćwierćfinałowym boju przeciwko Słowenii Kurek zanotował także trzy punktowe bloki, posłał jednego asa, a całe spotkanie zakończył z efektywnością punktową na poziomie +8. Bez takiego Bartosza Kurka reprezentacja Polski Słowenii w walce o półfinał igrzysk olimpijskich pewnie by nie pokonała. Czy historia z 2018 roku może się powtórzyć i znów na barkach Bartosza Kurka Polska zachwyci siatkarski świat? Pozostaje liczyć na to, że Grbić i Heynen w tym względzie byli prawdziwymi wizjonerami, teraz kibice mają ku takiej wierze dużo podstaw. Półfinałowy mecz Polski z Brazylią lub USA już w środę 7 sierpnia. To będzie kolejny wielki test, który trzeba będzie zdać.