Siatkarze polskiej kadry w tym sezonie najwyraźniej nie zamierzają powoli dawkować kibicom emocji. Już w pierwszym spotkaniu rozegrali pięć setów, kończąc je wyrównanym tie-breakiem. Spotkanie z Niemcami skończyło się po godzinie 23. Mimo to po spotkaniu wielu fanów długo czekało na autografy i wspólne zdjęcia. Kibiców było sporo, bo trybuny katowickiego Spodka niemal się wypełniły. Oblegani byli nie tylko siatkarze, ale i Grbić. Trener cierpliwie pozował z kibicami, a po meczu z uśmiechem przyznał, że walce nie był zaskoczony 10 tysiącami fanów na meczu towarzyskim. - Mówiąc szczerze, spodziewałem się tego. Moje oczekiwania są teraz bardzo wysokie, kiedy Polska rozgrywa mecze towarzyskie w Katowicach. Graliśmy tu w poprzednim sezonie i wrażenia były bardzo dobre. Może nie spodziewałem się pełnej hali, ale wielu widzów na pewno - podkreślił Grbić. Potem w rozmowie z dziennikarzami zwrócił się bezpośrednio do fanów. - Bardzo wam dziękuję. Jesteście naprawdę nadzwyczajni. Przepraszam, że nie mogliśmy wam się odwdzięczyć zwycięstwem, ale bardzo pomogliście - zaznacza Serb. Dobrze w ataku, gorzej w bloku. "Rywale niczego nam nie oddali" Spotkanie z kibicami było ważne, ale pierwszy mecz dostarczył Grbiciowi przede wszystkim informacji na temat aktualnej formy zawodników. Szansę dostali w dużej mierze siatkarze, którzy w poprzednim sezonie grali w kadrze niewiele albo wcale. U boku doświadczonych Mateusza Bieńka czy Karola Kłosa szansę dostało trzech debiutantów. Do tego sporo grali wracający do kadry Artur Szalpuk oraz Bartłomiej Bołądź, który przed rokiem odpadł z rywalizacji o miejsce w reprezentacji w przedbiegach. - Najważniejszy jest feedback. To był oficjalny mecz. Mieliśmy trochę problemów z kontuzjami, nie ma dwóch przyjmujących. Ale zawodnicy, którzy zagrali, dali mi pewne sygnały. W niektórych elementach zagraliśmy bardzo dobrze, w innych nie najlepiej - opowiada Grbić. Serb był zadowolony z tego, jak jego drużyna wypadła w ataku. Tam prym wiedli Szalpuk i Bołądź, po wejściach z ławki skutecznie atakował też debiutujący Dawid Dulski. Wśród rzeczy do poprawy trener wymienił przede wszystkim blok oraz precyzję w niektórych zagraniach. - Ogólnie nie było tak źle. Nigdy nie jest dobrze przegrywać, ale były rotacje, daliśmy szansę gry wielu zawodnikom. W drugim secie przegrywaliśmy już 21:24, a potrafiliśmy wrócić. Rywale niczego nam nie oddali, wróciliśmy dzięki świetnym zagrywkom Karola Butryna. W tie-breaku też cały czas przegrywaliśmy, a doprowadziliśmy do stanu 13:14. Mam sporo pozytywnych sygnałów, a także trochę tych gorszych. Jest nad czym pracować: i natychmiast, przed drugim meczem, i w Japonii - podkreśla Grbić. Na Daleki Wschód jego drużyna wyleci już w niedzielę. To właśnie tam rozegra bowiem pierwszy turniej fazy grupowej Ligi Narodów. Wcześniej, bo już dziś, po raz drugi zmierzy się z Niemcami. Gospodarzem spotkania będzie Sosnowiec, początek o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport. Co dalej z karierą polskiego mistrza Europy? Jednoznaczna deklaracja