Nikola Grbić jeszcze przed rozpoczęciem pracy z reprezentacją Polski był doskonale znany kibicom w naszym kraju, ponieważ przez dwa lata prowadził ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Największą popularność przysporzyło mu jednak prowadzenie "Biało-Czerwonych", z którymi sięgnął po mistrzostwo Europy, wicemistrzostwo świata oraz srebro igrzysk olimpijskich. Do tego dorobku dołożył trzy medale Ligi Narodów. Grbić jest popularny nie tylko w Polsce, ale też w swojej ojczyznie - nie dość, że osiągał sukcesy jako zawodnik, to już krótko po rozpoczęciu kariery trenerskiej przejął stery w reprezentacji Serbii. Poprowadził ją m.in. do brązu mistrzostw Europy w 2017 roku. A gdy tylko pojawia się w kraju, tamtejsze media proszą go o wywiady. Tak było ostatnio, gdy szkoleniowiec "Biało-Czerwonych" pojechał na wakacje do Serbii po zakończeniu sezonu kadrowego. Grbić udzielił wywiadu serwisowi dbvideo.rs, w którym zapytano go m.in. o turniej olimpijski w Paryżu. "Wciąż myślę o tym, czy mogłem coś zrobić, powiedzieć coś, zmienić to wcześniej, abyśmy mogli być lepsi" - wyznał trener. I dodał, że polscy siatkarze, kibice oraz działacze cieszyli się z medalu, ponieważ podczas kilku poprzednich igrzysk reprezentacji nie udawało się dojść dalej, niż do ćwierćfinału. Nikola Grbić zobaczył, co wyprawiają Fornal, Kaczmarek i spółka. I nie wytrzymał Nikola Grbić wprost o Polakach Szkoleniowiec przyznał też, że w większości sportów halowych to Polacy mogą naśladować Serbów, ale akurat w przypadku siatkówki jest odwrotnie. Wprost ogłosił, że Serbowie mogą czerpać inspirację z tego, jak w naszym kraju podchodzi się do tej dyscypliny sportu. "Siatkówka w kraju, w którym mieszkam, może być przykładem dobrej pracy i systemu nie tylko dla Serbii, ale dla wielu krajów na świecie. Mają inny system pracy i finansowania. Ogromne środki inwestuje się w budowę szkół i internatów, w których dzieci wspólnie się uczą i trenują, co jest bardzo ważne" - opowiadał. Jak dodał Grbić, młodzi adepci siatkówki w Polsce mają możliwość pracy z wykwalifikowanymi trenerami, a cały system funkcjonuje m.in. dzięki temu, że jest finansowany przez ministerstwo sportu. I chociaż jest to wzór dla innych państw, to trener nie był przekonany, czy "zadziałałby" w jego ojczyźnie. Przy okazji trener wicemistrzów olimpijskich zastrzegł, że jeszcze kilka państw ma wypracowane systemy rozwijania siatkowki - w tym kontekście wymienił Włochy, Brazylię, Rosję oraz Francję. "Myślę, że powinniśmy się czegoś nauczyć od każdego z nich" - dodał. Rośnie kandydat do medalu. Cierpliwość do reprezentanta Polski się skończyła