Nikoli Grbiciowi od początku pracy z reprezentacją Polski towarzyszy ten sam dylemat - na których siatkarzy postawić? Serb ma bowiem do dyspozycji wielu klasowych zawodników, którzy świetnymi występami w klubach udowadniają, że zasługują na grę w biało-czerwonych barwach. Problem w tym, że szkoleniowiec na najważniejsze imprezy sezonu mógł powoływać tylko 14 kadrowiczów, co oznaczało, że pozostali z szerokiego grona 30 siatkarzy powołanych przed startem sezonu mecze "Biało-Czerwonych" musieli oglądać w telewizji. Największa dyskusja dotycząca powołań rozsyłanych przez Grbicia była związana z pozycją przyjmującego - Serb przed startem sezonu powołał aż 10 siatkarzy grających na tej pozycji, w tym siatkarzy znających smak gry dla kadry narodowej. Ostatecznie rywalizację o miejsce w reprezentacji wygrało pięciu graczy: Bartosz Bednorz, Tomasz Fornal, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk. I to wspomniani przyjmujący pojechali na mistrzostwa Europy, a później na turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Polski siatkarz szybko zamknął temat. Chodzi o to, co "Biało-Czerwoni" robili po meczu z Bułgarią Decyzja Grbicia wzbudziła dużo dyskusji, ponieważ trener postawił na pięciu przyjmujących kosztem jednego środkowego, co jednak broniło się o tyle, że kontuzji przed mistrzostwami Europy doznał Mateusz Bieniek. Więcej krytyki na Serba spadło za to, że stawiał na Semeniuka, który ma za sobą nieudany sezon w Sir Safety Perugia. Przyjmujący również na początku sezonu reprezentacyjnego nie błyszczał i pojawiły się głosy, że znajduje się w kadrze tylko dlatego, że Grbić zna go z czasów wspólnej pracy w Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Nikola Grbić stawiał na Kamila Semeniuka. Ten w końcu wykorzystał szansę Grbić mimo głosów krytyki konsekwentnie stawiał na Semeniuka, starając się "odbudować" zawodnika, który jest przecież światowej klasy przyjmującym, co potwierdzał w poprzednich sezonach. I graczem, który, gdy już się "obudzi", jest w stanie wejść na poziom nieosiągalny dla rywali i stać się prawdziwą "siatkarską bestią". Jeszcze pod koniec sierpnia w rozmowie ze Sport.pl sam Grbić przekonywał, jak kluczowe jest, by 27-latek wrócił do poziomu, który prezentował jeszcze rok temu. Semeniuk bardzo powoli, ale rozkręcał się z meczu na mecz. A za daną mu szansę odwdzięczył się w chińskim Xi'an, gdzie najpierw rozegrał bardzo dobre spotkanie przeciwko Bułgarom, tworząc parę w przyjęciu z Bartoszem Bednorzem, a następnie pomógł "Biało-Czerwonym" w ciężkim starciu z Kanadą. Przyjmujący Perugii kluczową rolę odegrał w tie-breaku, w którym aktualni mistrzowie Europy przypieczętowali zwycięstwo, które może okazać się bardzo cenne w kontekście walki o awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. 27-latek dźwignął presję i potwierdził, że w trudnych momentach jest w stanie dać coś "ekstra" drużynie. Kapitalną postawę Semeniuka docenili dziennikarze. "Na bilety do Paryża trzeba zapracować w każdej akcji. Były momenty słabości. Cierpieliśmy z Kanadą, ale różdżkę miał Semeniuk. Pokazał magię" - pisał Mateusz Ligęza z Radia Zet. "Bartosz Bednorz trzymał nas przy życiu przez długi czas w tym spotkaniu, ale bohaterem końcówki Kamil Semeniuk" - zauważył Krzysztof Sędzicki. Lider polskiej kadry odłączony od prądu. Nikola Grbić ma jednak wielki komfort Ciepłych słów pod adresem Semeniuka, który łącznie w starciu z Kanadą zdobył 15 punktów, w tym aż osiem w tie-breaku, nie szczędzili też kibice. "Piękne to jest w tej naszej drużynie, cały mecz ciągnie Bedni, już leci na oparach na końcu to pałeczkę przejmuje Semeniuk" - napisała jedna z fanek w serwisie X (dawny Twitter). "Kamil Semeniuk to nasz najbardziej zrównoważony przyjmujący. W formie jest niezbędny w Paryżu" - przekonywałktoś inny. "Semeniuk kocham cię" - czytamy w kolejnym komentarzu. Czas pokaże, czy "przebudzenie" Semeniuka było tymczasowe, czy może 27-latek w końcu wszedł na poziom, który będzie gwarantował mu stałe miejsce w składzie reprezentacji Polski i zamknie usta krytyków zawodnika Perugii. Tym bardziej że były gwiazdor ZAKSY ma o co walczyć - na igrzyska do Paryża poleci tylko 12 zawodników i niewykluczone, że Grbić ostatecznie zrezygnuje z usług jednego z przyjmujących, stawiając tylko na czterech siatkarzy grających na tej pozycji.