25 maja, czyli już za nieco ponad miesiąc, siatkarska reprezentacja mężczyzn rozpocznie reprezentacyjny sezon. Na początek "Biało-Czerwoni" w spotkaniu kontrolnym zmierzą się z Niemcami, dowodzonymi przez byłą gwiazdę polskiej siatkówki, Michała Winiarskiego. Nikola Grbić pracuje poza kadrą. "Tak, jestem asystentem" A niedługo później zacznie się właściwa misja, czyli batalia w kwalifikacjach olimpijskich o awans na igrzyska w Paryżu. Kadra w nadchodzących miesiącach będzie miała mocno napięty terminarz, a dosłownie pięć dni przed starciem z naszymi zachodnimi sąsiadami dojdzie do historycznego finału Ligi Mistrzów. O triumf w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych powalczą giganci PlusLigi: Jastrzębski Węgiel i Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle. To oczywiście fantastyczna wiadomość, ale oznaczająca także niesamowity kłopot bogactwa dla Grbicia. Nie zazdrościmy selekcjonerowi wyboru choćby przyjmujących, z których każdy odrzucony w innym zespole miałby miejsce w podstawowym składzie. Tam gdzie najwyższa stawka, tam i największe emocje, dlatego Serb znalazł też spokojniejszą przystań, gdzie "po godzinach" dzieli się swoim doświadczeniem. Co ciekawe, nie wybrał wcale elitarnego miejsca, tylko zaczął działać w czwartoligowym włoskim klubie. Niesie pomoc zespołowi, w którym występuje jego 15-letni syn Matiji. - Tak, jestem asystentem na czwartym poziomie rozgrywkowym we Włoszech. Na wszelki wypadek dodam, że pro bono - wytłumaczył z uśmiechem w rozmowie ze sport.pl. To ważne, bo w przeciwnym razie byłby kłopot natury formalnej, a tak Serb - jak wynika z materiału - nie łamie umowy, jaka wiąże go z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Co ciekawe, w tym miejscu pracy zamierza też wyposażyć się w umiejętności, które pomogą mu choćby w pracy z... reprezentantami Polski. W jaki sposób? Najlepiej wyjaśnił to sam Grbić, który oddaje się tej powinności trzy razy w tygodniu. - Interesujące jest dla mnie zrozumienie, jak ci młodzi goście, praktycznie jeszcze dzieci, otrzymują informacje. To moje pierwsze podejście, by zyskać tego typu doświadczenie. A dzięki temu zyskuję nową i cenną perspektywę. Bo gdy masz zawodników, którzy są po raz pierwszy w drużynie narodowej, to pewne rzeczy trzeba wziąć pod uwagę - tłumaczy szkoleniowiec.