Już w pierwszym roku pracy Nikoli Grbicia z reprezentacją Polski nie zabrakło niespodzianek, a największą z nich był brak powołania dla Fabiana Drzyzgi, który wcześniej był podstawowym rozgrywającym kadry. W bieżącym sezonie Serb z kolei nie postawił na Bartosza Kwolka, co również wywołało duże poruszenie. Szeroko komentowane są także wybory selekcjonera "Biało-Czerwonych" przed igrzyskami, na które nie pojedzie m.in. Bartosz Bednorz, który bardzo dobrze spisywał się podczas Ligi Narodów. Nie od dzisiaj wiadomo, że Grbić ma "problem bogactwa" i to praktycznie na każdej pozycji. Boleśnie przekonał się o tym Maciej Muzaj, który wprawdzie w 2022 roku został powołany do szerokiej kadry, ale zabrakło go w składzie na najważniejsze imprezy (zagrał tylko w pierwszym turnieju Ligi Narodów). Atakujący, który jeszcze w 2019 roku był pewnym punktem reprezentacji, w ostatnim sezonie z kolei w ogóle nie dostał zaproszenia od Serba na zgrupowanie, chociaż dobrze spisywał się w barwach Asseco Resovii Rzeszów. "Liczyłem na to, że jednak znajdę się w kadrze, bo uważam, że zagrałem dobry sezon do tej pory i uważałem, że mam wszystko, by być w niej. Mimo to wiedziałem, że mogę w kadrze się nie znaleźć, więc to nie było dla mnie jakieś duże zaskoczenie, na pewno duże rozczarowanie" - wyznał wówczas w rozmowie z "Wprost". Nikola Grbić ogłosił powołania, w sieci wrze. Andrzej Wrona krótko i dosadnie Maciej Muzaj ponownie poza kadrą. I nie gryzie się w język Rok później Muzaja, który po odejściu z Resovii związał się z PSG Stalą Nysa, a w 23. meczach PlusLigi wywalczył 260 punktów, ponownie zabrakło na liście powołanych. Grbić postawił za to m.in. na Łukasza Kaczmarka i Bartosza Kurka, którzy finalnie znaleźli się w gronie powołanych na igrzyska, na Bartłomieja Bołądzia, który do Paryża pojedzie jako rezerwowy czy na Karola Butryna. Mimo to Muzaj przed kolejnymi sezonami nie składa broni. "Absolutnie nie kończę kariery kadrowej, ale jednocześnie wiem, że jest bardzo duża konkurencja na mojej pozycji. Wszystko zależy od selekcjonera" - zadeklarował w rozmowie z TVP Sport, którą opublikowano w dniu, kiedy poznaliśmy skład kadry na igrzyska. Atakujący wyznał zarazem, że bardzo przeżył brak powołań do reprezentacji. Był bowiem ważnym ogniwem kadry za kadencji Ferdinando de Giorgiego, a następnie Vitala Heynena. Na igrzyska do Tokio jednak nie pojechał, ponieważ przegrał rywalizację z Kaczmarkiem. Teraz nie gryzł się w język, wyznając, że odkąd stery "Biało-Czerwonych" przejął Nikola Grbić, który zastąpił Heynena, on znalazł się de facto poza reprezentacją. Atakujący, który z reprezentacją sięgnął m.in. po brąz mistrzostw Europy w 2019 roku, od nowego sezonu będzie grał w Japonii, a konkretnie w Tokio Great Bears. I to właśnie na dobrych występach w klubie zamierza się teraz skoncentrować. "W tej chwili najbardziej chcę się pokazać rynkowi azjatyckiemu. Co dalej będzie z moją opinią u trenera reprezentacji czy w środowisku, to mnie tak bardzo już nie boli. Wiem, że ja robię wszystko, co w mojej mocy, a finalnie to są decyzje niezależne ode mnie" - stwierdził. Grbić odrzucił Bednorza, mistrz świata nie ma złudzeń. Powód jest jasny