Polscy siatkarze po 48 latach przerwy zagrają o złoto igrzysk olimpijskich. Po niesamowitym spotkaniu z USA, wygranym po tie-breaku, podopieczni Nikoli Grbicia mogą powtórzyć wyczyn "złotej" drużyny Huberta Jerzego Wagnera z igrzysk w Montrealu. Do finału awansowali w stylu godnym ekipy legendarnego szkoleniowca, która wyspecjalizowała się w ogrywaniu rywali w pięciu setach. W czwartej partii, przy stanie 2:1 dla rywali, szala wyraźnie przechylała się na stronę Amerykanów. Ale "Biało-Czerwoni", mimo kontuzji kolejnych zawodników, doprowadzili do tie-breaka. A w nim byli nie do zatrzymania. Polscy siatkarze wrócili z otchłani. Wielki finał igrzysk jest nasz! Nikola Grbić się nie załamuje. "Co mecz tracimy jednego albo dwóch" 50-letni szkoleniowiec zdobył olimpijskie złoto jako zawodnik w 2000 r. w Sydney. Sięgał po laury jako trener, wygrywał z Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle Ligę Mistrzów. Po boju z USA przyznaje jednak, że takiego meczu jeszcze nie przeżył. "W mojej karierze było wiele thrillerów, ale ten jest większy od wszystkich innych. Z jednego prostego powodu - to półfinał igrzysk" - zaznacza Grbić. Po wygranej mógł świętować razem z siatkarzami. Problem w tym, że ma ich... coraz mniej - przynajmniej jeśli liczyć tylko zawodników w pełni sił. Przed półfinałem z kontuzją wypadł Mateusz Bieniek, w trakcie meczu z USA urazów doznali Marcin Janusz i Paweł Zatorski. Grbić się jednak nie załamuje. "Potrzebujemy sześciu zawodników na boisku. Co mecz tracimy jednego albo dwóch. Ale będziemy mieli sześciu siatkarzy i zagramy o zwycięstwo. To powiedziałem zawodnikom, kiedy zobaczyłem problemy Zatiego. W czwartym secie wziąłem czas i powiedziałem: nikt nie wygra tego w pojedynkę. Nie możemy spodziewać się, że ktoś zaserwuje sześć asów. Musimy to zrobić jako drużyna" - opowiada Grbić. Stan zdrowia jego zawodników wzbudza duże zainteresowanie. Głos w sprawie kontuzjowanego Bieńka przed meczem z USA zabrał m.in. Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. To on jako pierwszy na platformie X - dawnym Twitterze - przekazał, że środkowy nie zagra już w Paryżu. Potem edytował wpis, ale widać, że zachowanie Piesiewicza nie spodobało się sztabowi kadry. "Trzeba będzie zrobić badania. Ale prawdopodobnie prezes PKOl przedstawi nam raport medyczny o naszych zawodnikach na Twitterze" - kąśliwie komentuje Grbić.