Nie do wiary, co spotkało Karola Kłosa. Reprezentant Polski nie mógł tego przemilczeć. "Nie pozdrawiam"
Kilka dni temu Karol Kłos świętował wygraną PGE Projektu Warszawa w starciu z Aluronem CMC Warta Zawiercie. Radość reprezentanta Polski bardzo szybko została jednak stłamszona przez dość przykre i bulwersujące wydarzenie. W poniedziałek siatkarz podzielił się z fanami nagraniem, na którym możemy zobaczyć jego zdewastowany samochód. Chwilę później Kłos wypuścił także krótkie oświadczenie w tej sprawie, wskazując potencjalnych winowajców.

W sobotę PGE Projekt Warszawa rozegrał swoje drugie spotkanie w ramach tegorocznego sezonu PlusLigi. Po bezbłędnym zwycięstwie z CHKS Chełmem przyszedł czas na starcie z wicemistrzem ubiegłorocznej edycji siatkarskiej ekstraklasy - Aluronem CMC Warta Zawiercie. Zespoły te ostatni raz spotkały się w półfinale fazy pucharowej polskiej ligi siatkówki i wówczas nieco lepsza okazała się ekipa z Zawiercia.
Tym razem to zawodnicy ze stolicy zdołali jednak rozłożyć na łopatki swoich ligowych rywali, rewanżując się tym samym za porażkę z fazy pucharowej. W zwycięstwie 3:0 (25:20, 25:23, 25:19) pomógł między innymi Karol Kłos, który zakończył mecz z dorobkiem 5 "oczek". Radość mistrza świata nie trwała jednak zbyt długo. Już kilka dni później na jego mediach społecznościowych mogliśmy zobaczyć bowiem bardzo przykre obrazki, które u większości z nas wywołałyby nagły przypływ adrenaliny.
Ktoś zdewastował samochód Karola Kłosa. Siatkarz wskazał winnych
Warszawianin znany jest z dość dużej aktywności w mediach społecznościowych. Dzięki temu fani często mogą podziwiać sceny z jego życia prywatnego. Tym razem jego obserwatorzy otrzymali krótkie wideo, na którym widać jak... ktoś bezpardonowo zdewastował samochód siatkarza.

Na krótkim nagraniu możemy zobaczyć, jak nieznany sprawca okleił auto Kłosa wulgarnymi nalepkami. Zazwyczaj używane są one do (inwazyjnego) zakomunikowania kierowcy, że nie przestrzega panujących norm i przepisów. W tym przypadku reprezentant Polski twierdzi jednak, że zostały one użyte wyłącznie w celu rozdrażnienia właściciela pojazdu.
"Nie ma tam zakazu (parkowania red.). Nie ma tam koperty. Auto stało tak, jak inne z boczku na chodniku zupełnie nikomu nie przeszkadzając, zostawiając miejsce dla pieszych z pieskami. Klasyczny polski chodnik, który prowadzi znikąd, donikąd przez jakieś 10 metrów. Dziękuję za uwagę. Somsiadów nie pozdrawiam" - napisał Kłos w swego rodzaju "oświadczeniu".
Jednakowo siatkarz wskazał, że za przykry incydent mogą być odpowiedzialni jego sąsiedzi, którzy, jak wynika z opisu pod zdjęciem, nie pierwszy raz "nadepnęli na odcisk" zawodnika PGE Projektu Warszawa.













