Kiedy Grbić został selekcjonerem, wydawało się, że to dla Kaczmarka wymarzony scenariusz. To właśnie pod ręką Serba rozkwitł w Kędzierzynie-Koźlu, wygrywając w 2021 r. Ligę Mistrzów. Rok później powtórzył to osiągnięcie, a dzięki Marcinowi Januszowi na rozegraniu odgrywał w drużynie jeszcze ważniejszą rolę. Przed pierwszymi powołaniami Grbicia krążyły nawet plotki, że nowy trener zrezygnuje z Bartosza Kurka. Wtedy naturalnym kandydatem do roli podstawowego atakującego byłby Kaczmarek. Mistrz świata z 2018 roku ostatecznie nie tylko znalazł się jednak w kadrze, ale został jej kapitanem. I w Lidze Narodów pokazał, że nic się nie zmieniło - wciąż gra na najwyższym poziomie. - W kadrze jestem przyzwyczajony do tego, że jestem drugoplanową postacią już od paru lat. Bo bardzo dobrze wiemy, że Bartek jest tą jedyną bezapelacyjną “jedynką" - przyznaje Kaczmarek. Kaczmarek kontra Butryn. Kogo potrzebuje Grbić? 28-letni zawodnik w fazie zasadniczej Ligi Narodów nie pograł zbyt wiele. Co prawda wystąpił w ośmiu meczach, ale tylko w trzech miał miejsce w podstawowej szóstce. To były konfrontacje z najsłabszymi drużynami rozgrywek - Kanadą, Australią i Chinami. Mimo wszystko wydawało się, że Grbić postawi na sprawdzonego “żołnierza". Nieoczekiwanie zabrał jednak na turniej w Gdańsku również Karola Butryna, któremu dał szansę gry od początku w meczu z Holandią. To był jasny sygnał, że rywalizacja o miejsce w składzie pozostaje otwarta. Na turniej finałowy do Bolonii, a potem na mistrzostwa świata, ma bowiem jechać dwóch atakujących. A najważniejsze liczby przemawiają za Butrynem: zdobył 53 punkty przy 35 Kaczmarka, atakował ze skutecznością 60% - rywal skończył 47% piłek. Kaczmarek nieco lepiej wypadł jednak w polu zagrywki i bloku. Liczyć będzie się też jednak to, jak obaj zawodnicy radzą sobie po wejściu na boisko w trakcie meczu. Grbić podkreśla bowiem, że to zupełnie inna rola niż gra od początku spotkania. Serb potrzebuje ludzi, którzy pomogą drużynie z ławki. - Przygotowywaliśmy się do Bolonii i chciałem wypróbować zawodników w takich rolach, w jakich będą tam wykorzystywani. Kiedy nie wszystko będzie szło dobrze, mamy zawodników na ławce rezerwowych, którzy wejdą i dadzą to, czego potrzebujemy: na podwójnej zmianie, na zagrywce. Muszę poznać swoich zawodników. Wiedzieć, jak reagują na konkretne sytuacje - przekonuje Grbić. CZYTAJ TEŻ: Siatkarze z całego świata mają dość. "Zagrożenie rośnie" Kto lepszym "zadaniowcem"? Kaczmarek odrzuca presję Kaczmarek w takich sytuacjach musiał radzić sobie już w poprzednim sezonie. Vital Heynen powołał go do kadry na igrzyska olimpijskie kosztem Macieja Muzaja czy Dawida Konarskiego. Ale zawodnik ZAKS-y zbyt wiele w Tokio nie pograł, bo akurat Kurek na igrzyskach nie zawiódł. - Już w poprzednich sezonach zawsze wchodziłem na podwyższenie bloku albo na zagrywkę. Zawsze było tak, że byłem "zadaniowcem", więc jestem przyzwyczajony do tej roli w reprezentacji - zaznacza Kaczmarek. Jego atutem jest zgranie z klubu z Januszem, czyli podstawowym rozgrywającym kadry w tym sezonie. Zna się też z boiska z Grzegorzem Łomaczem, z którym wchodził na podwójne zmiany choćby w poprzednim sezonie. Mimo to dobra postawa Butryna, który w tym sezonie dopiero debiutuje w kadrze, z pewnością dała Grbiciowi do myślenia. A na samego Kaczmarka mogła nałożyć nieco presji. Choć na pytania o nią atakujący nieco się denerwuje. - A czy my cały czas musimy rozmawiać o presji? Cieszmy się, byliśmy na turnieju w Gdańsku, gdzie są rodziny, świetni kibice, atmosfera. Presją jest na pewno gra przy takiej publiczności, w pełnej hali. Ale nie narzucajmy ciągle presji rywalizacji, nie o to chodzi. Jesteśmy świetną grupą, świetnym kolektywem. Jest nas siedemnastu, czternastu poleci do Bolonii i zagra na mistrzostwach świata. Zdecyduje trener i tyle - kwituje siatkarz. Grbić decyzję powinien ogłosić jeszcze w tym tygodniu. Jego drużyna w ćwierćfinale Ligi Narodów zmierzy się z Iranem. Mecz został zaplanowany na 21 lipca. CZYTAJ TEŻ: Złe wieści w sprawie Wilfredo Leona. "Tak, jakby miało go nie być"