Polscy siatkarze liczą na powtórzenie sukcesu z 1976 roku, kiedy wywalczyli złoto igrzysk w Montrealu. Wówczas pokonali w finale reprezentację ZSRR, a w sobotę zmierzyli się z niesionymi dopingiem lokalnych kibiców Francją. "Wygraliśmy z Włochami w Rzymie w zeszłym sezonie. Myślę, że moi zawodnicy mają w sobie tę pewność siebie, spokój i doświadczenie gry w trudnych meczach. Będzie głośno, będzie trudno, ale to finał" - podkreślił trener Nikola Grbić, który w 2000 roku w Sydney doprowadził reprezentację Jugosławii do złotego medalu. Siatkówka, Paryż 2024. Polacy mieli problemy przed finałem "Biało-Czerwoni" są w Paryżu trapieni kontuzjami. W półfinale z powodu bólu pleców z boiska zszedł Marcin Janusz, u którego problem zaczął się jeszcze przed wcześniejszym spotkaniem ze Słowenią. W piątek rozgrywający nie trenował z zespołem. W ostatnich zajęciach przed finałem brał natomiast udział libero Paweł Zatorski, który w starciu z Amerykanami doznał urazu barku. "Po spotkaniu ze Słowenią Marcin czuł się bardzo dobrze, ale następnego dnia już miał problem. Zrobiliśmy wszystko, co powinniśmy, żeby mógł być z nami na boisku. Paweł czuje się lepiej niż dwa dni temu i niż dzień wcześniej. Nie będzie w stu procentach gotowy, ale będzie ok" - poinformował Grbić. Obaj wyszli jednak w podstawowym składzie na spotkanie finałowe, w którym także zagrali od początku: Bartosz Kurek, Tomasz Fornal, Norbert Huber, Jakub Kochanowski i Wilfredo Leon. Natomiast z trybun dopingował ich Błaszczykowski. Były kapitan reprezentacji Polski, który doszedł z nią do ćwierćfinału mistrzostw Europy 2016, pojawił się na decydującym pojedynku siatkarzy w Paryżu. Z kolei z drugiej strony można było wypatrzeć Zinedine'a Zidane'a, a więc mistrza Europy i świata z "Trójkolorowymi" w piłce nożnej, triumfatora Ligi Mistrzów, a potem trenera, który Realem Madryt też wygrywał to ostatnie trofeum. Siatkówka, Paryż 2024. Polakom brakowało wisienki na torcie Trudno jednak mu się dziwić, ponieważ to jeden z najważniejszych meczów w historii siatkarzy. Przecież "Biało-Czerwoni" w ostatnich latach to najlepsza drużyna świata, dwa razy była mistrzem globu, a odkąd zespół przejął Grbić, to wygrała też mistrzostwo Europy i Ligę Narodów. Brakowo tylko wisienki na torcie. Przez wiele lat istniał bowiem pewien kompleks igrzysk. Od Aten w 2004 roku Polacy zawsze odpadali w turnieju olimpijskim w fazie ćwierćfinałowej. Swoistą "klątwę" przerwano w Paryżu, pokonując Słowenię, a potem przyszedł jeszcze dramatyczny mecz ze Stanami Zjednoczonymi, który dał nam finał. Tymczasem znamy już jednego medalistę turnieju olimpijskiego. W piątek pokonani przez "Biało-Czerwonych" Amerykanie wygrali w nim z Włochami 3:0 w meczu o "brąz".