Polacy przystępowali do niedzielnego meczu podbudowani łatwym zwycięstwem 3:0 z Bułgarią. Przed starciem z Francją skala trudności wzrosła jednak diametralnie, wszak "Trójkolorowi" to mistrzowie olimpijscy z Tokio. W drodze po złoto ekipa znad Sekwany ograła w ćwierćfinale właśnie "Biało-Czerwonych", prowadzonych wówczas przez Vitala Heynena. Dla obu ekip był to pierwszy bezpośredni pojedynek od tego czasu. Liga Narodów: Francja - Polska, czyli rewanż za igrzyska Choć zmienił się szkoleniowiec i personalia, początek meczu mógł wywołać złe wspomnienia. Podopieczni Nikoli Grbicia fatalnie weszli w mecz i w połowie pierwszego seta przegrywali nawet 5:14. Później ruszyli w pogoń za rywalami i zdołali nawet zbliżyć się do nich na trzy punkty, ale ostatecznie przegrali 21:25. Na początku drugiej partii Francuzi znów dość szybko wypracowali kilkupunktową przewagę. Nie była ona jednak aż tak pokaźna jak w pierwszym secie, toteż prowadzeni przez świetnego Tomasza Fornala i Karola Butryna Polacy nie tylko dogonili "Trójkolorowych", ale też pewnie ich pokonali 25:22, a następnie poszli za ciosem, obejmując prowadzenie w meczu. Mistrzowie olimpijscy stanęli więc "pod ścianą" i w czwartym secie musieli zrobić wszystko, by doprowadzić do tie-breaka. Nie zdołali jednak tego zrobić. Po zaciętej końcówce Polacy weszli na najwyższe obroty, wygrywając seta 25:22 i cały mecz 3:1. Francja - Polska 1:3 (25:21, 22:25, 21:25, 22:25)