Rewanżowy mecz nie był jednostronnym widowiskiem jak czwartkowe spotkanie, które gospodarze wygrali 3:0. Polacy triumfowali co prawda w pierwszy secie, ale dwa kolejne przegrali i o ich zwycięstwie przesądził dopiero tie-break. - Uciekły nam dwa sety, ale nie poddaliśmy się, bo wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wrócić do gry. I tak się stało. Tej wiary dał nam również w czwartej partii Rafał Buszek, który skończył wszystkie akcje, a nie były to łatwe piłki. Ale o to właśnie chodzi. Jesteśmy jedną drużyną i każdy walczy za każdego - ocenił. Trener "Biało-czerwonych" Stephane Antiga podkreślił znaczącą rolę, jaką odegrali w drugim meczu z Rosją właśnie rezerwowi; nie tylko Buszek, ale także Piotr Nowakowski i Fabian Drzyzga. - Zmiennicy bardzo nam pomogli i tak powinno być. Za chwilę zmiennikiem mogę być ja albo ktoś inny. Na tej podstawie widać, że grupa siatkarzy potrafiących grać na wysokim poziomie nie sprowadza się w Polsce do kilku osób, tylko jest bardzo szeroka. Przykładem tego jest chociażby Mateusz Bieniek, który do czwartku był anonimowych zawodnikiem - zauważył Mika, objawienie ubiegłorocznych mistrzostw świata. 24-letni przyjmujący przekonuje, że po zmianie pokoleniowej w reprezentacji i odejściu kilku podstawowych dotychczas siatkarzy, jak Mariusz Wlazły czy Michał Winiarski, nie obawiał się o postawę i wyniki drużyny narodowej. - Spodziewałem, że będzie dobrze. Znajdujemy się co prawda na początku drogi, ale znałem większość chłopaków i wiedziałem, że możemy na siebie liczyć. Jeśli komuś coś nie wychodzi, to wszyscy starają się mu pomóc. Zawsze też będziemy walczyć i dążyć do zwycięstwa. Przeciwnik może oczywiście okazać się lepszy, ale chcemy zaprezentować taką postawę, aby nigdy nie schodzić z boiska z opuszczonymi głowami - podkreślił. W kolejnych spotkaniach Ligi Światowej Polacy zmierza się 5 i 6 czerwca w Częstochowie z ekipą Iranu. - Mam nadzieję, że hala w Częstochowie zapełni się kibicami do ostatniego miejsca, bo w lidze różnie z tym bywało - podsumował Mika.