Reprezentacja Polski wygrała z Serbią 3:1 (22:25, 25:18, 25:23, 25:21) w pierwszym meczu europejskich kwalifikacji olimpijskich siatkarzy w Berlinie. - Wiemy, że to nie będzie turniej najładniejszy dla oka i pełen złych zagrań, ale najważniejsze tu jest zwycięstwo. Chociaż to, co wyprawiał Bartosz Kurek... Jeśli tak dalej będzie grał, to nie przegramy - powiedział Michał Kubiak. Kubiak i jego koledzy we wtorek zaprezentowali się podobnie jak w wielu pojedynkach w zeszłorocznym Pucharze Świata, czyli przegrali pierwszego seta, ale w trzech następnych to oni byli już lepsi. Spotkanie z Serbią Polacy rozpoczęli z Grzegorzem Łamaczem na rozegraniu i od pierwszego gwizdka sędziego nadawali ton boiskowym wydarzeniom, prowadząc 10:6. Sytuacja zmieniła się, gdy w polu serwisowym przeciwników stanął Marko Podraszczanin i posłał serię kąśliwych zagrywek. W sukurs polskiej drużynie natychmiast poszli kibice, którzy zdominowali widownię Max Schmeling Halle, i głośnym dopingiem zagrzewali siatkarzy do walki. I faktycznie, w dalszym fragmencie inauguracyjnej partii toczyła się zażarta bitwa punkt za punkt (16:17). Jednak w decydującej fazie gry nasi siatkarze dwukrotnie pomylili się w ataku i ostatecznie to rywale schodzili z boiska jako zwycięzcy. W pierwszym secie Serbowie popełnili tylko dwa błędy własne, a nasi zawodnicy aż siedem. Tę statystykę Polacy nieznacznie poprawili w partii drugiej, w której sygnał do walki dał Mateusz Bieniek, dwukrotnie punktując zagrywką (6:4). Potem było już tylko lepiej - mądry serwis, ofiarność w obronie i ogromna determinacja dały naszej drużynie prowadzenie 11:5. Rolę prawdziwego lidera pełnił Bartosz Kurek, najskuteczniejszy gracz "Biało-czerwonych" (60 procent efektywności w ataku). Trener Nikola Grbić próbował ratować wynik zmiennikami, ale nie znalazł skutecznego antidotum i po dwóch partiach na tablicy świetlej widniał wynik 1:1. Trzecia część pojedynku od początku przyniosła zaciętą walkę punkt za punkt (8:7). Obydwie drużyny wymieniały się ciosami, popisywały efektownymi obronami i spektakularnymi blokami. Ten ostatni element pozwolił siatkarzom Antigi objąć prowadzenie 11:9, ale nie cieszyli się nim zbyt długo. Serbowie najpierw odrobili straty, a później, po atomowej zagrywce Aleksandara Atanasijevicia, objęli prowadzenie (19:18). Równie efektownymi serwisami popisali się Bieniek i Kurek, i tym razem to Polacy byli bliżej zwycięstwa. Ich przewagę w decydującej fazie seta przypieczętował piekielnie mocnym zbiciem po prostej Kurek. W czwartej odsłonie nasi zawodnicy mieli problem z kończeniem akcji ofensywnych, co skrzętnie wykorzystali rywale, błyskawicznie odskakując na pięć "oczek" (10:5). Trener Antiga sięgnął po Fabiana Drzyzgę, który zmienił sposób dystrybucji piłek, odciążając nieco w ataku Kurka. Pozwoliło to naszej drużynie zniwelować sporą część strat (14:15), a po widowiskowym bloku Bieńka na Nemanji Petriciu, który atakował z szóstej strefy, rozpocząć marsz po zwycięstwo w całym pojedynku. Kiedy chwilę później Marcin Możdżonek dwukrotnie obronił ataki przeciwników, wiadomo było, że tego mecz nasi siatkarze już nie przegrają. W środę 6 stycznia w ramach grupy A Niemcy podejmą Serbię,. W grupie B Bułgaria spotka się z Finlandią, a Francja z Rosją. Polacy będą odpoczywali. Do walki wrócą 7 stycznia, kiedy zmierzą się z Belgią. Turniej w Berlinie zakończy się w niedzielę, tylko jedna z ośmiu drużyn awansuje bezpośrednio do igrzysk. Dwie kolejne dostaną jeszcze jedną szansę - w maju w Japonii.