W piątek "Biało-czerwoni" po ciekawym pięciosetowym boju przegrali z mistrzami Europy Francuzami 2:3. Kanadyjczycy natomiast ulegli Rosjanom 1:3. - Przede wszystkim kibice mogli się dobrze bawić podczas tego meczu - mówił selekcjoner Orłów Ferdinando De Giorgi. - Ten turniej udzieli nam odpowiedzi na wiele pytań i rozwieje wątpliwości. Mamy jeszcze wystarczająco czasu, aby poprawić naszą grę - dodał Włoch. De Giorgi oczywiście miał na myśli imprezę docelową, czyli mistrzostwa Europy, które 24 sierpnia rozpoczną się w Polsce. Kibice zgromadzeni w krakowskiej Tauron Arenie ciepło przywitali szkoleniowca siatkarzy spod znaku "Klonowego Liścia" Stephane'a Anitgę. To pod wodzą Francuza Polacy odnieśli jeden z największych sukcesów w historii zdobywając w 2014 roku złoty medal mistrzostw świata. Antiga pożegnał się z naszą kadrą w ubiegłym roku po nieudanym występie na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Na stanowisku selekcjonera Orłów zastąpił go De Giorgi. Szkoleniowiec "Biało-czerwonych" mówił przed turniejem, że będzie chciał dać szansę gry wszystkim zawodnikom. Przeciwko Kanadzie wystawił jednak niemal identyczny skład, jak w spotkaniu z Francją. De Giorgi dokonał tylko jednej zmiany - Bartłomiej Lemański zastąpił Łukasz Wiśniewskiego. To właśnie nasz wieżowiec popisał się znakomitymi zagrywkami na początku spotkania, co dało nam prowadzenie 3:1. W jego ślady poszedł Dawid Konarski, najlepszy w polskim zespole w pojedynku z Francją. Nasz atakujący zaliczył m.in. asa serwisowego i przy stanie 6:2 Antiga wziął czas. Oprócz zagrywki, "Biało-czerwoni" dobrze ustawiali blok. Na pierwszą przerwę techniczną mistrzowie świata schodzili z przewagą pięciu punktów (8:3). Kibiców rozgrzała długa wymiana przy stanie 8:4, która zakończyła się po myśli Polaków. Punkt zdobył sprytnym, technicznym atakiem Bartosz Kurek. Gospodarze byli na fali, ale kłopoty pojawiły się, kiedy w polu zagrywki stanął Daniel Vandoorn. Z kąśliwym serwisem tego zawodnika nie mogli sobie poradzić nasi przyjmujący i Kanadyjczycy doprowadzili do stanu 9:10. De Giorgi poprosił o czas, czym wybił z rytmu Vandoorna, który kolejną zagrywkę posłał w siatkę. Kanadyjczycy, którzy w tegorocznej edycji Ligi Światowej niespodziewanie zajęli trzecie miejsce, złapali wiatr w żagle. Przyjmowali dokładnie zagrywki Polaków, a ich rozgrywający Tyler Sanders gubił nasz blok. Sharone Vernon czy Nicholas Hoag atakowali często na "wyczyszczonej" siatce. Na drugiej przerwie technicznej "Biało-czerwoni" jeszcze prowadzili (16:15), ale chwilę później było już 17:18 dla rywali. Wtedy do akcji wkroczył Lemański. Najpierw posłał asa, a następnie jego zagrywkę źle przyjął Hoag i zrobiło się 20:18 dla Polski. Szkoda, że kolejna zagrywka Lemańskiego była minimalnie niecelna. Rywale doprowadzili do remisu, kiedy potrójnym blokiem zatrzymali Konarskiego. Niesamowity przebieg miała końcówka seta. Pierwsi przed szansą stanęli Kanadyjczycy, ale Polacy obronili setbola. Później sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie. To jedni, to drudzy byli bliżej wygranej. W końcu szalę zwycięstwa na korzyść "Biało-czerwonych" przechylił Konarski. Po 39 minutach zażartej walki Polacy wygrali 36:34! Inauguracyjny set pokazał, że o zwycięstwo w tym pojedynku nie będzie łatwo. Drugą partię nasi siatkarze rozpoczęli źle. Błędy podopiecznych De Giorgiego natychmiast wykorzystywali Kanadyjczycy, którzy prowadzili 6:2 i 8:4. Gra gospodarzy falowała - dobre akcje przeplatali błędami, dlatego rywale utrzymywali bezpieczny dystans. Sygnał do odrabiania strat dał Lemański, który znów zagrywką siał popłoch w szeregach Kandyjczyków. Dzięki naszemu środkowemu straty zostały odrobione (11:11). Siatkarze Antigi znów "odskoczyli", kiedy zagrywkę Hoaga w trybuny przyjął Paweł Zatorski (17:13). "Biało-czerwoni" wrócili do gry za sprawą fantastycznej gry blokiem (17:17). Ten element przesądził również o tym, że w decydującą fazę rywalizacji Polacy wkraczali z trzema "oczkami" przewagi (21:18). Kapitalnie spisał się zwłaszcza Konarski, który dwa razy z rzędu zatrzymał Stevena Marshalla. Końcówka w wykonaniu Orłów była popisowa i drugi set padł łupem gospodarzy (25:20). Słabo Polacy weszli w trzecią partię. Sporo do życzenia pozostawiało zwłaszcza przyjęcie zagrywki, a w konsekwencji brakowało ognia w ataku. Przełożyło się to na wynik. Kanada prowadziła 4:1, 6:3, czyli mieliśmy powtórkę z drugiego seta. Tym razem jednak "Biało-czerwoni" szybciej odrobili straty (6:6) i kiedy wydawało się, że złapali właściwy rytm, stracili trzy punkty z rzędu. Pomocną dłoń w kierunku naszych siatkarzy wyciągnął Hoag, który dwukrotnie pomylił się w ataku (13:12). Ten zawodnik zrehabilitował się zagrywką, kiedy od stanu 15:15, wyprowadził swój zespół na 17:15. Potem jednak znakomitą serię zanotowali "Biało-czerwoni" zdobywając cztery punkty w jednym ustawieniu! Nerwowo zrobiło się kiedy Kanadyjczycy wyrównali na 20:20. Sytuację uspokoili Michał Kubiak, który skończył kontrę, i Lemański świetną zagrywką (23:20). Wydawało się, że Polacy spokojnie wygrają. Tymczasem zmarnowali trzy piłki meczowe (24:24). Na szczęście to się nie zemściło. Sprawy w swoje ręce wziął kapitan Michał Kubiak. Polacy wygrali trzeciego seta 26:24 i cały mecz 3:0. W niedzielę, w ostatnim dniu turnieju, Polska zmierzy się z Rosją. Początek spotkania o godz. 18.00. Trzy godziny wcześniej rozpocznie się pojedynek Francji z Kanadą. Polska - Kanada 3:0 (36:34, 25:20, 26:24) Polska: Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Bartłomiej Lemański, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Jakub Popiwczak, Maciej Muzaj, Grzegorz Łomacz, Rafał Buszek Kanada: Tyler Sanders, Steven Marshall, Nicholas Hoag, Sharone Vernon, Daniel Vandoorn, Lucas van Berkel, Blair Bann (libero) oraz Brett Walsh, Bryan Duquette, Gunter Bradley, Arthur Szwarc Z Krakowa Robert Kopeć