W tegorocznym Wimbledonie Hurkacz zaliczył kilka spektakularnych występów. Po efektownej wygranej z Rogerem Federerem, legendą światowych kortów, awansował do półfinału turnieju, gdzie mierzył się z rozstawionym z “siódemką" Berrettinim. Wyniki polskiego tenisisty nie umknęły uwadze polskich siatkarzy. Półfinałowy mecz Hurkacza rozpoczął się w piątek ok. godziny 14.30. Pierwsze spotkanie “Biało-Czerwonych" w rozgrywanym w krakowskiej Tauron Arenie Memoriale Huberta Jerzego Wagnera było natomiast zaplanowane na kilkanaście minut po godz. 18. Siatkarze mieli więc okazję śledzić grę rodaka, ale nie zdążyli dokończyć oglądania spotkania - musieli rozpocząć przygotowania do swojego występu. - Wszystko odbywało się w ostatniej chwili. Wychodziliśmy z szatni i widzieliśmy, że Hubert potrzebuje przełamania w ostatnim gemie. Ale nie wiedzieliśmy, jak to się skończy. Na rozgrzewce dostaliśmy informację, że Hubert przegrał - opisuje Śliwka. 26-letni przyjmujący polskiej kadry, podobnie jak wcześniej jej kapitan Michał Kubiak, podkreśla, że siatkarze doceniają sukcesy rodaka na trawiastych kortach. - Trzymaliśmy za niego bardzo mocno kciuki, oglądaliśmy mecze. Od pojedynku z Miedwiediewem zainteresowanie było bardzo duże. Gratulujemy mu, że doszedł tak daleko - podkreśla Śliwka. Memoriał Wagnera. “Moment jest już bardzo poważny" Sami siatkarze w piątek cieszyli się natomiast ze zwycięstwa. Rozgrzewka i całe spotkanie przebiegło bowiem bez zakłóceń. Mimo że trener Vital Heynen oszczędzał największe gwiazdy kadry, wystawiona przez niego szóstka ograła niżej notowaną Norwegię w trzech krótkich setach. - Skauting przed meczem był trochę ograniczony, ale mniej więcej wiedzieliśmy, jak grają Norwegowie. Znaliśmy mocne i słabe strony poszczególnych zawodników. Pod względem taktycznym byliśmy przygotowani, ale przede wszystkim chcieliśmy zagrać swoją dobrą siatkówkę i dać radość kibicom - zaznacza Śliwka. Przyjmujący zdobył w piątek osiem punktów, a ciężar gry w ofensywie był równo rozłożony właściwie na wszystkich zawodników. Najskuteczniejszy Łukasz Kaczmarek zakończył spotkanie z 11 “oczkami". Mimo że w hali po raz pierwszy od niemal dwóch lat na meczu kadry pojawili się kibice, atmosfera spotkania była wybitnie sparingowa. Śliwka przekonuje jednak, że różniła się od tej, w jakiej w połowie maja “Biało-Czerwoni" rozpoczynali sezon towarzyską rywalizacją z Belgią. - To jest już trochę inny moment sezonu. To mecze testowe, sparingowe, traktujemy je jako kolejny etap przygotowań do igrzysk olimpijskich, ale moment jest już bardzo poważny. Zaraz zaczynają się igrzyska w Tokio i jesteśmy dużo bardziej skoncentrowani niż byliśmy w tamtym momencie. Forma? Jesteśmy pewni, że na igrzyskach będziemy w najwyższej. Tutaj staramy się dawać z siebie wszystko. To ostatnia prosta, ale szczyt formy nadejdzie w Tokio - zapewnia polski przyjmujący. W ten weekend w Krakowie aktualną dyspozycję jego i kolegów sprawdzi Azerbejdżan, który w pierwszym spotkaniu przegrał z Egiptem. Początek spotkania o godz. 18. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Damian Gołąb