- Zdarzało się już wcześniej, np. gdy drużynę narodową prowadzili Raul Lozano lub jego następca Daniel Castellani, że Ignaczak siedział na trybunach. Przez cały czas był jednak był przy zespole, wybierano go przynajmniej do szerokiego składu - powiedział Mazur. Decyzją trenera Andrei Anastasiego w podanej we wtorek 18-osobowej grupie, która od piątku będzie przygotowywać się do mistrzostw Starego Kontynentu (20-29 września), z zawodników występujących na pozycji libero znaleźli się Paweł Zatorski i Damian Wojtaszek. - Od początku tegorocznej Lidze Światowej trener wyraźnie wprowadzał do drużyny Zatorskiego i ten zebrał wiele pozytywnych recenzji. Pokazał się z dobrej strony. Trudno mi jednak wyrokować, czy z lepszej niż Ignaczak - podkreślił były szkoleniowiec Polaków. Jak dodał, o rezygnacji z usług 35-letniego zawodnika Asseco Resovii mogło zadecydować kilka czynników. Jego zdaniem, nie były nimi jednak wiek ani poziom sportowy. - Być może Krzysiek przespał jakiś moment i w ten sposób dał znak opiekunowi reprezentacji, że należy spróbować innego rozwiązania - zastanawiał się Mazur. Atutem Ignaczaka jest duże doświadczenie na arenie międzynarodowej, w tym liczne występy w koszulce z orzełkiem na piersi. - Wojtaszek rzeczywiście dopiero wchodzi w takie szranki, ale Zatorski w barwach PGE Skry Bełchatów uczestniczył we wszystkich najważniejszych imprezach. Nie wydaje mi się, aby rywalizacja drużyn narodowych aż tak różniła się pod tym względem od zmagań klubowych - ocenił trener, który polski zespół prowadził w latach 1998-2000. Według niego, brak powołania na ME nie oznacza całkowitej rezygnacji z libero ekipy z Rzeszowa. - To zbyt daleko idące stwierdzenie. Nie sądzę też, aby "Igła" złożył broń. Anastasi pokazuje, że jest elastyczny. Jeśli po ME okaże się, że na tej pozycji potrzeby jest zawodnik bardziej doświadczony w rywalizacji drużyn narodowych, to myślę, że droga do powrotu dla Krzyśka będzie otwarta. Jeśli jednak sprawdzą się młodsi, to o występ w przyszłorocznych mistrzostwach świata może być mu trudno - analizował. W ogłoszonym we wtorek szerokim składzie nie znaleźli się także Paweł Zagumny i Mariusz Wlazły. Ich ewentualne włączenie do kadry było przedmiotem spekulacji medialnych oraz niedawnych rozmów przedstawicieli Polskiego Związku Piłki Siatkowej z Anastasim. - Bardzo cenię obu tych zawodników i uważam, że są liczącymi się postaciami nie tylko w kraju, ale i na świecie. Mimo ich ogromnej wartości nie spodziewałem się jednak, że zostaną powołani. Trener reprezentacji wybrał innych niż Mariusz atakujących, z którymi współpracował. Paweł też ostatnio był drugim po Łukaszu Żygadle rozgrywającym - podkreślił Mazur. Wśród 18 siatkarzy, którzy w piątek zameldują się w Spale, będzie kilku młodych graczy, m.in. atakujący Grzegorz Bociek i przyjmujący Wojciech Ferens. - Trudno przewidzieć, czy przy kolejnej selekcji będą jakieś niespodzianki. Nie sądzę, aby doszło do nich na przyjęciu. Wydaje mi się, że bardziej można by się tego spodziewać przy rozegraniu lub ataku. Nie tyle jednak w wyjściowym składzie co na pozycji numer dwa - zaznaczył były trener "Biało-czerwonych".