"Biało-czerwoni" przegrywali już 0:2, a mimo to potrafili odwrócić losy spotkania. - Zrobiliśmy tak po raz kolejny i znowu się udało. Nic tylko się cieszyć. Ważne dla nas jest także to, żeby kolekcjonować zwycięstwa z jak najmocniejszymi zespołami, co pozwoli lepiej się poczuć przed igrzyskami w Rio. Nie chcielibyśmy tam jechać jako drużyna, która przegrała ze wszystkimi. Dzisiaj zrobiliśmy pierwszy krok - podkreślił Mika, który rozpoczął pojedynek z "Trójkolorowymi" na ławce rezerwowych. Wchodził na zmiany w drugim i czwartym secie, a tie-break rozegrał cały. W sumie zdobył 12 punktów i był to trzeci wynik w naszym zespole. Więcej uzyskali tylko Dawid Konarski (20) i Karol Kłos (13).Podobnie wyglądał mecz z Francuzami w Tokio podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Wtedy również Polacy przegrywali 0:2 i wygrali po tie-breaku. - Z nimi chyba trzeba tak grać. Potrafią skasować przeciwnika 3:0 albo mają problemy w dłuższych spotkaniach - zaznaczył nasz przyjmujący, który od dłuższego czasu boryka się z kontuzją kolana, ale jak sam zapewnia, jest coraz lepiej.W czwartek Polaków czeka spotkanie z Serbią (godz. 20.30), z która przegraliśmy dwa ostatnie mecze (w Memoriale Huberta Wagnera i w Lidze Światowej). - Jakbyśmy chcieli liczyć wszystkie porażki, to chodzilibyśmy ze zwieszonymi głowami. Trzeba wierzyć w zwycięstwo - podkreślił Mika.Podopieczni Nikoli Grbicia od pojedynku z Polakami rozpoczną swój udział w Final Six. - Na pewno będziemy czuli w nogach ten pięciosetowy bój z Francją. Z drugiej strony jesteśmy po meczu, a oni jeszcze nic nie zagrali - zakończył. Robert Kopeć, Kraków