Robert Kopeć, eurosport.interia.pl: W ubiegłym roku byłeś w szerokiej kadrze, ale na mistrzostwa Europy się nie "załapałeś". Teraz znów powołanie do reprezentacji Polski.Marcin Komenda (rozgrywający GKS Katowice, reprezentant Polski): Bardzo się cieszę, że tak się stało. Myślę, że w tym sezonie zrobiłem postęp i jestem zadowolony, że selekcjoner to docenił, bo nie musiało tak być. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać z lepszej strony i zagościć na dłużej niż w poprzednim roku.W zbliżającym się sezonie reprezentacyjnym czeka was Liga Narodów i przede wszystkim mistrzostwa świata. Z tego co mówił Vital Heynen, to w tych pierwszych rozgrywkach będzie chciał mocno rotować składem. Terminarz jest napięty, podróże z kontynentu na kontynent. Można powiedzieć, że będzie to taki przegląd kadry przed mistrzostwami świata. Wygląda na to, że jest szansa na twój debiut w koszulce z orłem na piersi.- Słyszałem, że trener ma taki plan. Dla nas młodych zawodników, których kilku w kadrze jest, byłoby to na pewno super. Zyskalibyśmy duży bagaż doświadczeń, jeśli się to uda. Myślę, że to dobry pomysł. Docelową imprezą są mistrzostwa świata i wydaje mi się, że pod ten turniej jest wszystko podporządkowane. Cieszę się, że trener ma takie podejście, że chce sprawdzić zawodników. Liczę, że jak najwięcej młodych kadrowiczów pokaże się z dobrej strony. Marzysz o debiucie w kadrze w Krakowie, w twoim rodzinnym mieście?- To byłby szczyt marzeń. Każdy zawodnik chciałby zadebiutować w reprezentacji Polski, co już jest wielkim wyróżnieniem. A jeszcze na dodatek przed publicznością ze swojego miasta, to byłoby coś niesamowitego. Szczerze mówiąc, jeśli uda mi się zadebiutować, to nie ważne gdzie i tak będę megaszczęśliwy. Czy miałeś okazję rozmawiać z Vitalem Heynenem?- Selekcjoner do mnie dzwonił. Przedstawił mi swoją wizję. Powiedział, jakie są zalety i wady w mojej grze. Wskazał nad czym muszę pracować, bo wiadomo, że jestem na początku swojej drogi. Była to konstruktywna rozmowa i moim zdaniem trener pokazał profesjonalizm. Widać, że trener Heynen mocno śledzić naszą ligę. Wie dużo na temat. Jest zafascynowany siatkówką.Konkurentów w reprezentacji na pozycji rozgrywającego masz trzech. Dwóch bardzo doświadczonych, czyli Fabiana Drzyzgę i Grzegorza Łomacza oraz Marcina Janusza, który podobnie jak ty, dopiero zbiera reprezentacyjne szlify.- Myślę, że powołania dla Fabiana i Grzegorza były pewne. Marcin też pokazał się z bardzo dobrej strony w tym sezonie. Trener wiedział co robi i postawił na tych zawodników, którzy według niego, są najbardziej potrzebni i którzy mogą kadrze dać to, czego trener oczekuje.Dla GKS-u sezon ligowy już się skończył. Zajęliście 11. miejsce i jest to chyba wynik poniżej oczekiwań.- Liczyliśmy na miejsce od 10 w górę. W debiutanckim sezonie GKS zajął 10. miejsce i chcieliśmy poprawić tę lokatę. Były momenty, kiedy mogliśmy liczyć na lepsze miejsce. Niestety, w pewnym momencie złapaliśmy zadyszkę i nie mogliśmy za bardzo się odnaleźć, wygrać meczu.Przytrafiła wam się seria porażek. To chyba był decydujący moment.- Dokładnie w środku w sezonu. Ta seria wykluczyła nas z walki o wyższe pozycje. Całe szczęście, że ostatnie mecze wygraliśmy, bo zawsze lepiej zakończyć sezon zwycięstwem niż porażką. Dobrze, że zmobilizowaliśmy się do walki o 11. miejsce. Trener Piotr Gruszka powtarzał nam, że nic tak nie uczy jak porażki, bo z nich najwięcej się wyciąga. Mimo tego, że ten sezon nie wyszedł nam zbyt dobrze, to myślę, zaprocentuje to w przyszłości.Zazwyczaj dzieje się tak, że słabsze wyniki powodują zmiany personalne. Czy będą roszady w GKS-ie?- Nie. W klubie wszystko jest robione z głową, więc roszad większych nie będzie. Wiadomo, że pewnie kilku zawodników odejdzie, kilku przyjdzie, ale generalnie trzon zespołu zostanie. Drugi sezon jest najtrudniejszy. Jako beniaminek zespół gra na fantazji, trochę więcej wychodzi, a w drugim sezonie przeciwnicy już w inny sposób podchodzą do nas. Moim zdaniem trzeba to przyjąć spokojnie. Oczywiście nie można przejść obok tego 11. miejsca obojętnie, ale trzeba wyciągnąć wnioski i jestem pewny, że w przyszłym sezonie ten wynik poprawimy. Każdy będzie mógł wtedy powiedzieć, że to była dobra decyzja, że nie było rewolucji w składzie.Zostajesz w Katowicach?- Tak. Kontrakt mam jeszcze na przyszły sezon. Cieszę się, bo GKS to klub stabilny. Mam nadzieje, że krok po kroku mój siatkarski rozwój będzie szedł do przodu, a jako zespół będziemy zajmowali coraz lepsze miejsca.Bardzo ciekawa rywalizacja w półfinałach PlusLigi. Pięciosetowe boje PGE Skry Bełchatów z Treflem Gdańsk i ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Kto twoim zdaniem awansuje do wielkiego finału?- Szczególnie pojedynek AZS-u z ZAKS-ą stał na bardzo wysokim poziomie. Dawno nie widziałem tak dobrego meczu. Oglądało się to spotkanie z ogromną przyjemnością. Siatkarska uczta, gra na dużym ryzyku. Wydaje mi się, że do finału awansują ZAKSA i Skra, które wygrały na wyjeździe i są jedną nogą w finale. Może jednak czekają nas jeszcze emocje, bo Asseco Resovia też wygrała w Olsztynie, a w Rzeszowie AZS zwyciężył dwukrotnie. Dla kibiców byłoby to fajne, gdyby jeszcze działo się coś ciekawego w półfinałach. Skra i ZAKSA to jednak klasowe zespoły. Rozmawiał Robert Kopeć