Brazylia, która przegrał w środę pierwszy mecz z Kubą 0:3 nie mogła pozwolić sobie na porażkę, aby zachować szanse na awans do półfinału. Trener Rezende posłał do boju najmocniejszy skład z Gibą. Polacy zaczęli dobrze. Dobrze przyjmowali, skutecznie atakowali i na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:5. Po powrocie do gry nasi utrzymywali swój rytm i trzypunktową przewagę (10:7) i wtedy coś się zacięło. Rywale szybko odrobili straty. Przy stanie 14:14 Brazylijczycy zdobyli dwa kolejne punkty i przejęli inicjatywę. Nasi nie poddawali się. Przy stanie 22:21 dla rywali wszedł Michał Ruciak i posłał asa serwisowego. Za monet jednak zepsuł swoją zagrywkę. Jeszcze udało się nam doprowadzić do wyniku 23:23, lecz dwa kolejne ataki wygrali Brazylijczycy. Drugi set z kolei toczył się niemal cały czas przy przewadze rywali. Wydawało się, że wszystko jest już stracone, bo mistrzowie świata objęli prowadzenie 20:17. Wtedy jednak trener Anastasi wprowadził za Łukasza Żygadłę Pawła Zagumnego. To było świetne posunięcie. "Guma" świetnie rozgrywał, zaczął funkcjonować nasz blok i to my cieszyliśmy się z wygrania seta do 23. Niestety trzecia partia zaczęła się dla nas fatalnie. Rywale prowadzili 5:1, 8:4, 16:8. Nasi nie poddawali się. Zmniejszyli straty do czterech punktów (14:18), a gdy sytuacja wydawała się beznadziejna doprowadzili do stanu 22:23. Wydawało się, że jeszcze można uratować seta. Nic z tego końcówka znowu należała do Brazylijczyków. W czwartej partii trwała zacięta walka od początku. Nasi grali ofiarnie, byli skoncentrowani i objęli prowadzenie 8:5. Polacy uwierzyli w siebie. Na drugą przerwę techniczną schodzili prowadząc 16:12. Po wznowieniu gry udawało się powiększyć przewagę - 20:15 i trener Rezende musiał poprosić o czas. Na niewiele się to zdało, bo za moment Bartosz Kurek popisał się mocnym zbiciem i było 21:15! Zdenerwowani Brazylijczycy popełnili kolejny błąd (Murilo) i nasza przewaga wzrosła. Na moment znowu fantastycznym atakiem popisał się Kurek i już było wiadomo, że o zwycięstwie w tym meczu zadecyduję tie-break. Emocje w ostatnim secie były ogromne. Polacy zaczęli dobrze i objęli prowadzenie 6:4, a potem 8:5. Po zmianie stron trwała walka "punkt za punkt" - 8:6, 9:7, 10:8. I trener Anasatsi dość niespodziewanie poprosił co czas. Zaraz po wznowieniu gry Kurek huknął jak z armaty i prowadziliśmy 11:8. Za moment znowu Kurek był nie do zatrzymania i o czas ostatniej szansy poprosił Rezende. Przy stanie 13:10 Kubiak wygrał walkę na siatce i mieliśmy pierwszego meczbola. Wykorzystaliśmy go po atomowym zbiciu Kurka z drugiej linii! Polska - Brazylia 3:2 (23:25, 25:23, 23:25, 25:17, 15:10) Polska: Nowakowski (8), Winiarski (14), Kurek (25), Bartman (21), Żygadło, Możdżonek (8), Ignaczak (libero) oraz Kosok, Zagumny (2), Jarosz, Kubiak (8) i Ruciak (1).Brazylia: Bruno (1), Vissotto (16), Giba (10), Murilo (12), Rodrigao (15), Lucas (15), Sergio (libero) oraz Wallace (1), Ricardo i Dante. Grupa F 1. Kuba 1 3 3:0 2. Polska 1 2 3:2 3. Brazylia 2 1 2:6