"Nie respektuje ducha drużyny, odmówił kadrze pomocy w trudnym momencie. Gdy odczuwa ból, to się poddaje i nie można na niego liczyć" - tłumaczył Lozano. Szymański dwa dni przed wylotem kadry na turniej w Izmirze zgłosił trenerowi kontuzję pleców, co pokrzyżowało plany Lozano. Szymański miał być w Turcji podstawowym atakującym i zająć miejsce kontuzjowanego Mariusza Wlazłego. Z konieczności na pozycję atakującego został przesunięty Piotr Gruszka. "Wlazły to inna historia. On nie był w pełni sił przed turniejem w Izmirze. Zdrowie nie pozwoliło mu przyjechać, nie był w formie po kontuzji" - dodał argentyński szkoleniowiec biało-czerwonych. "Z drużyny, która grał w Izmirze jestem dumy. Zawsze chciałbym mieć takich dwunastu mężczyzn w zespole. Nie zawodników, a prawdziwych facetów, którzy pokazali w Izmirze wielkiego ducha, wolę walki i wspaniałe zaangażowanie" - podkreślił Lozano. Szymański nie chce komentować zaistniałej sytuacji. Według bliskiego znajomego zawodnika Mlekpolu AZS Olsztyn, Szymański był rozżalony po rozmowie z Lozano, że ten potraktował go nie w porządku. "Odezwał się dawny uraz kręgosłupa. Mogłem jechać do Izmiru ale jaki to ma sens, skoro pewnie już po pierwszej rozgrzewce nie dałbym rady nawet podskoczyć" - mówił Szymański po wyjeździe ze zgrupowania. "To świetny atakujący. Gdybyśmy mieli go w Izmirze, nie przegralibyśmy dwóch tie-breaków. On by zaatakował w decydujących momentach" - stwierdził Dawid Murek.