- Z pewnością zmęczenie dało się we znaki, aczkolwiek nie był to czynnik decydujący o porażce, ani bardzo znaczący. Na takie rzeczy jesteśmy narażeni praktycznie cały czas i jesteśmy do tego poniekąd przyzwyczajeni. Zresztą musimy sobie z tym radzić i tyle. Po prostu graliśmy źle i nie doszukiwałbym się tutaj drugiego dna - zaznaczył środkowy reprezentacji. Możdżonek ocenił, że Amerykanie prezentują "porządnie poukładaną siatkówkę". - Trzymają się twardo taktyki i to było widać w tych meczach. Świetnie wykonywali poszczególne elementy. Przede wszystkim serwis, którego nam trochę zabrakło, przez co oni mieli bardzo dobre przyjęcie, ich rozgrywający robił praktycznie, co chciał na siatce - analizował. Jeden punkt zdobyty w dwóch meczach to zdaniem Marcin Możdżonka zdecydowanie za mało. - To poniżej naszych oczekiwań i poniżej oczekiwań kibiców tutaj zebranych - dodał. W zapełnionej do ostatniego miejsca hali w Hoffman Estates pod Chicago kadra mogła czuć się "jak u siebie". Wśród 10 tys. kibiców przeważali mieszkający za oceanem Polacy. - Było tak samo, jak cztery lata temu, kiedy tu grałem, czyli wspaniała atmosfera. To niesamowite, że graliśmy tysiące kilometrów od Polski, od domu, a hala była wypełniona po brzegi biało-czerwonymi barwami. Ci, którzy tu nie byli, mogą żałować - podkreślił. Ze Stanów Zjednoczonych polscy siatkarze udadzą się do Kazania na mecze z Rosjanami, a "sesję wyjazdową" zakończą w Teheranie rywalizacją z Irańczykami. - Kolejny rok reprezentacji wygląda podobnie. Dużo długich podróży w niewygodnych warunkach. Raz gramy lepiej, raz gorzej, więc nie jest to przyczyna porażki - podsumował Możdżonek. Z Hoffman Estates - Joanna Trzos