Selekcjoner "Biało-Czerwonych" zabrał do Chicago zawodników, którzy dopiero zbierają międzynarodowe doświadczenie. Tymczasem wybrańcy charyzmatycznego Belga pokazali, że etatowi kadrowicze mają się czym martwić i ich pozycja może być zagrożona. Na otwarcie Final Six Polacy zmierzyli się z Brazylią. "Canarinhos", którzy do USA przyjechali, żeby wygrać Ligę Narodów, wystąpili w mocnym składzie. Nasi siatkarze nie przestraszyli się wicemistrzów świata i po wspaniałym boju wygrali 3:2.Dzień po tym wspaniałym zwycięstwie po drugiej stronie siatki groźni Irańczycy. Z Persami "Biało-Czerwoni" grali już w tej edycji LN. W fazie zasadniczej podopieczni Heynena przegrali w Urmii 2:3. W porównaniu do spotkania z Brazylią trener Heynen dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie. Miejsce Łukasza Kaczmarka zajął Maciej Muzaj.Gorące spięcia w pojedynkach z Iranem są niemal na porządku dziennym. W Chicago również mocno iskrzyło i już na początku sędzia Vladimir Simionović z Serbii wezwał kapitanów drużyn, żeby ostudzić emocje. Arbiter nie popisał się, kiedy po prawidłowym ataku Bartosza Bednorza nakazał powtórzenie akcji, czym wywołał wściekłość Heynena. Bednorz znów zdobył punkt i wymownie spojrzał na sędziego za co dostał żółtą kartkę. Od stanu 7:7 Polacy stracili pięć punktów z rzędu. Przede wszystkim kłopoty sprawił nam zagrywką doskonale znany z parkietów PlusLigi Milad Ebadipour. Problemy z przyjęciem przełożyły się na spadek skuteczności w ataku. Irańczycy natomiast "nakręcali" się z każdą udaną akcją. Wreszcie "Biało-Czerwoni" uciekli z niewygodnego ustawienia, kiedy Ebadipour popsuł serwis. Potem spustoszenie w naszych szeregach siał atomową zagrywką Amir Ghafour. Atakujący Iranu popisał się asem, a chwilę później "ustrzelił" Bednorza zagrywką, która leciała z prędkością 123 km/h. Na drugiej przerwie technicznej Polacy przegrywali 10:16. Heynen zdecydował się na zmiany i to przyniosło skutek. "Biało-Czerwoni" mozolnie odrabiali straty. Bardzo dobrze nasi siatkarze spisywali się w obronie i dzięki temu wyprowadzali kontry. Wreszcie też zaczął funkcjonować blok. Irańczycy już nie atakowali tak bezkarnie. Po znakomitej zagrywce Norberta Hubera do odrobienia pozostały dwa punkty (17:19). Pościg Polaków powstrzymał Ghafour. Końcówka należała do Persów, którzy wygrali pierwszą partię 25:21. Na początku drugiej odsłony w naszym zespole błyszczał Bednorz. Znakomicie spisywał się w ataku i w polu zagrywki. To po jego asie Polacy "odskoczyli" na 6:4. Chwilę później efektownym blokiem popisał się Karol Kłos, który w pojedynkę zatrzymał Seyeda. Przewaga mistrzów świata wzrosła do czterech "oczek" (10:6). Do kontrowersyjnej sytuacji doszło przy stanie 13:12 dla Polski. Ghafour zaatakował z lewego skrzydła. Sędzia przyznał punkt Iranowi. Heynen chciał wziąć challenge, na co nie zgadzał się arbiter. Doprowadziło do selekcjonera Orłów do furii. Nie spodobało się to Simionoviciowi, który pokazał Heynenowi czerwoną kartkę. Tym samym na tablicy wyników był remis 13:13. Zamieszanie trwało nadal i w końcu wideoweryfikację zarządził sędzia. Okazało się, że piłka po ataku Ghafoura trafiła w linię. Polacy odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób - znakomitą grą. Obrona, atak, blok, zagrywka - Orłom wychodziło niemal wszystko. Świetnie zwłaszcza prezentowali się Bednorz i Bartosz Kwolek. Przewaga naszego zespołu rosła z każdą akcją. Rywale nie byli w stanie nic zrobić. Kropkę nad "i" postawił Maciej Muzaj i drugi set padł łupem Polaków (25:18). Początek trzeciej partii to wymiana cios za cios. Na potężne zbicia Bednorza i Kwolka odpowiadali Ghafour i Ebadipour. Zawodnicy obu drużyn ryzykowali w polu zagrywki, ale nam przytrafiły się trzy pomyłki z rzędu. Nie mylił się za to Ghafour. Znów Polacy mieli problemy z jego serwisem. Na dodatek, z prawego skrzydła nie trafił Łukasz Kaczmarek. Straciliśmy trzy punkty z rzędu. Za moment role się odwróciły. Wspaniałą serię zanotowali "Biało-Czerwoni", kiedy w polu zagrywki stanął Bednorz. Od 9:11 zrobiło się 13:11. Fantastyczny fragment miał Norbert Huber, który brylował w bloku, ataku i zagrywce. Na drugiej przerwie technicznej Polacy prowadzili 16:13. Wrażenie na kibicach zrobił potężny atak Bednorza, ale duża w tym zasługa Marcina Komendy, który "wyczyścił" mu siatkę. 24-letni przyjmujący grał jak w transie. Urozmaiconym atakiem odbierał Irańczykom chęć do gry. Niesamowitą skuteczność Bednorz prezentował w kontratakach. W decydujących fragmentach "Biało-Czerwoni" mieli pięć punktów przewagi i stało się jasne, że nie dadzą sobie wydrzeć zwycięstwa w tym secie. Nasi siatkarze wygrali pewnie 25:20 i jedna partia dzieliła ich od awansu do półfinały Final Six. Pierwsze fragmenty czwartej odsłony to popis Hubera, który raz za razem blokował ataki rywali. Polacy błyskawicznie "odskoczyli" na 5:2. Już w tak wczesnym etapie seta trener Iranu Igor Kolaković poprosił o czas. Persowie to zespół, który w każdej chwili może się obudzić. Jeszcze przed przerwą techniczną rywale niemal odrobili straty. Kibice byli świadkami niesamowitej wymiany przy stanie 11:10. Obie drużyny popisały się ofiarną grą w obronie, nie było straconych piłek. W końcu punkt dla nas zdobył mocnym atakiem Muzaj. Przewaga Polaków wzrosła do trzech punktów, kiedy asa posłał Kwolek (17:14). "Biało-Czerwoni" trzymali rywali na bezpieczny dystans. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Muzaj i nie zawodził. Meczbola mistrzowie świata mieli po znakomitym bloku (24:20). Dwa Irańczycy obronili, ale trzeciego nie dali rady. Zwycięstwo i awans przypieczętował Kwolek. Polacy wygrali 3:1 i na pewno zajmą pierwsze miejsce w grupie B. RK Polska - Iran 3:1 (21:25, 25:18, 25:20, 25:22) Polska: Maciej Muzaj, Marcin Komenda, Bartosz Kwolek, Bartosz Bednorz, Karol Kłos, Norbert Huber, Jakub Popiwczak (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Marcin Janusz, Piotr Łukasik, Bartłomiej BołądźIran: Milad Ebadipour, Mir Saeid Marouflakrani, Seyed Mohammad Mousavi, Purya Fayazi, Amir Ghafour, Ali Shafiei, Mohammadreza Hazratpourtalatappeh (libero) oraz Porya Yali, Farhad Ghaemi, Mohammadjavad Manavinezhad, Aliasghar MojaradSędziowie: Vladimir Simionović (Serbia) i Hernan Gonzalo Casamiquela (Argentyna)