W tym sezonie Liga Narodów będzie rozgrywana w wyjątkowych okolicznościach. Wszystkie męskie i kobiece drużyny zostały zamknięte w tak zwanej “bezpiecznej bańce" w Rimini, gdzie przez niemal miesiąc każda z nich rozegra co najmniej 15 meczów. Mimo że z Włoch napływają wieści o tym, że nie wszystko w “bańce" działa tak, jak powinno, najważniejsze założenie się nie zmienia - zawodnicy nie mogą jej opuszczać i są skazani na swoje towarzystwo. - To wyzwanie dla wszystkich ekip. Ciężko przez cały miesiąc siedzieć w jednym miejscu bez możliwości wyjścia. Ale muszą sobie z tym jakoś poradzić. To też na pewno forma sprawdzenia się. Zobaczymy, czy zawodnicy będą w stanie poradzić sobie z sytuacją, w której w pewnym momencie będą mieli już przesyt tego wszystkiego. Na pewno będą szukać jakiejś odskoczni, by na chwilę od siebie odpocząć. Nie wiem, na jakiej zasadzie miałoby to wyglądać, ale oglądanie przez miesiąc tych samych twarzy czasami nie jest fajne - przekonuje Murek, który dziś pracuje jako trener żeńskiej drużyny Volley Wrocław. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Były przyjmujący polskiej kadry w latach 1996-2008 rozegrał w jej barwach 112 meczów w Lidze Światowej, czyli poprzedniczce Ligi Narodów. Wówczas jednak rozgrywki miały inną formułę, a latem zawodnicy podróżowali po niemal całym świecie. - Mieliśmy w reprezentacji różne charaktery, trochę inne niż teraz. Ciężko mi powiedzieć, czy wytrzymalibyśmy miesiąc w hotelu. Prawdopodobnie byłby z tym problem - uśmiecha się Murek. Podkreśla jednak, że jest spokojny o to, jak obecni reprezentanci przetrwają miesiąc w Rimini: - Michał Kubiak stwierdził, że w drużynie jest tak dobra atmosfera, że siatkarze pójdą za sobą w ogień. Atmosfera to teraz podstawa ekipy, która potrafi się dogadać. W dodatku mamy trenera, który potrafi urozmaicać treningi i nie ma na nich nudy. Myślę, że Polacy spokojnie powinni sobie poradzić. Liga Narodów siatkarzy. Selekcja w reprezentacji Polski trwa Selekcjoner “Biało-Czerwonych" Vital Heynen podkreśla, że w tym sezonie wszystko w polskiej kadrze jest podporządkowane występowi na igrzyskach olimpijskich. W XXI wieku polscy siatkarze czterokrotnie zatrzymywali się na ćwierćfinale tego turnieju. Kadra dwukrotnych mistrzów świata ma w Tokio zdecydowanie bardziej ambitne cele. Wilfredo Leon stwierdził wprost, że jest nim złoty medal. - Cieszę się, że w końcu mamy zespół, który spokojnie może myśleć o medalach na wszystkich imprezach. A przed nami najważniejsza, czyli igrzyska olimpijskie. Trener Heynen ma wielu świetnych zawodników na każdą pozycję. Za naszych czasów niestety nie mieliśmy takiego dobrobytu. Nie zazdroszczę trenerowi tego, że musi wybierać ekipę na igrzyska. Trzeba będzie odrzucić zawodników, którzy równie dobrze mogliby reprezentować kraj na igrzyskach - przyznaje Murek. Chyba największa rywalizacja o wyjazd do Tokio toczy się wśród przyjmujących, czyli na pozycji, na której występował były siatkarz. Heynen skreślił z listy kandydatów na igrzyska Artura Szalpuka i Bartosza Kwolka. W Rimini o miejsce w kadrze olimpijskiej będzie rywalizować sześciu zawodników. Na turniej najprawdopodobniej pojedzie jednak tylko czterech. - Wilfredo Leon i Michał Kubiak to niezagrożone pozycje. Myślę, że Aleksander Śliwka pokazał przez cały sezon w Kędzierzynie i w finałowych meczach Ligi Mistrzów, że jest zawodnikiem, na którego warto postawić. Czwarty przyjmujący? Jest kilku kandydatów, ale na mnie ogromne wrażenie zrobił Kamil Semeniuk. Miał bardzo dobry sezon w ZAKS-ie, od jakiegoś czasu robi postępy i szybko się rozwija. Decyzja naprawdę będzie trudna - uważa Murek. Pierwszy mecz “Biało-Czerwonych" w Rimini już w piątek. Początek spotkania z Włochami o godz. 19.30, transmisja w Polsacie Sport. Damian Gołąb