Trójmiejska Ergo Arena w sobotę wypełniła się kibicami, ale po ostatnim gwizdku fani nie świętowali. W tie-breaku 17:15 wygrali Japończycy, którzy po raz kolejny pokazali, że na igrzyskach olimpijskich w Paryżu trzeba ich zaliczać do faworytów. - Co zdecydowało w tie-breaku? Szczerze, to chyba jedna akcja. Sam tie-break był wyrównany, w takim secie decydują detale, nieskończony atak w końcówce - ocenia Paweł Zatorski. Doświadczony libero, dla którego igrzyska w Paryżu będą trzecim turniejem olimpijskim, znalazł jednak również plusy po meczu z azjatycką drużyną. Trener mistrzów świata nie wytrzymał przed igrzyskami. Poszedł w ślady Grbicia Paweł Zatorski opowiada, co dzieje się na treningach polskiej kadry. "Każdy idzie do końca" O ile przed tygodniem na Memoriale Wagnera sam trener Nikola Grbić zapowiadał, że jego drużyna nie pokaże jeszcze stu procent swoich możliwości, o tyle na tydzień przed igrzyskami można było spodziewać się lepszej gry. Tymczasem sam szkoleniowiec po spotkaniu wyliczał problemy polskiej drużyny: słabszą skutecznością w ataku, brak precyzji czy odpowiedniego skupienia w niektórych sytuacjach. Podobnie jak Grbić, jeden z najbardziej utytułowanych siatkarzy polskiej kadry po porażce z Japonią zachowuje jednak spokój. - Byliśmy dwa i pół dnia w Spale. Przyjechaliśmy tutaj i staramy się robić, co możemy, co nam trener nakaże na treningach. Po tym spotkaniu na pewno będą kolejne zadania - przewiduje libero. Po spotkaniu z Japonią Zatorski odniósł się też do sytuacji z Kentaro Takahashim. Środkowy rywali w czwartym secie uderzył głową o podłogę, po czym nie był w stanie wstać o własnych siłach i opuścił boisko na noszach. Trener Japonii Philippe Blain przekazał, że siatkarz na chwilę stracił przytomność. W niedzielę o godz. 19.30 "Biało-Czerwoni" rozegrają drugie spotkanie w Trójmieście. Ich ostatnim rywalem przed startem igrzysk będą Amerykanie. Z Ergo Areny w Trójmieście Damian Gołąb