Mijający rok jest dla polskich siatkarzy i intensywny i bogaty we wspaniałe doświadczenia oraz duże sukcesy. W lipcu zapisali piękną kartę polskiego sportu i po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Narodów, pokonując w finale Amerykanów 3:1. I to jakby na przekór problemom zdrowotnym, które w tamtym czasie trapiły zespół. Z rywalizacji wypadł Bartosz Kurek, w trakcie spotkania urazu doznał natomiast Mateusz Bieniek. Bez obu tych zawodników "Biało-Czerowni" musieli poradzić sobie też później, w mistrzostwach Europy. I udowodnili, że kadra jest na tyle mocna i wyrównana, że nawet absencja tak mocnych ogniw nie przeszkodzi w osiągnięciu triumfu. W decydującym starciu pokonali Włochów 3:0, wygrali zawody i przywieźli do Polski złoty medal ME. Jednak nie było zbyt wiele chwil na odpoczynek. Szybko musieli zjawić się na zgrupowaniu przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Paryżu. I tu zaczęły się schody, bo w pewnym stopniu zmęczenie daje o sobie znać. Siatkarze w niedługim odstępie dotarli do finałów dwóch dużych imprez, rozegrali sporą liczbę meczów w krótkim czasie. W obliczu tego oraz tytułów zdobytych przez Polaków na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy jako swego rodzaju kuriozum można postrzegać fakt, że mimo wszystko muszą startować w kwalifikacjach olimpijskich. Nie brakuje głosów, że mistrzowie świata i Europy z marszu powinni mieć zapewniony bilet do Paryża. Sytuacja wymusiła na Nikoli Grbiciu dość niestandardowe działania. Niepokojący sygnał z obozu polskich siatkarzy. Semeniuk nie kryje: "Jesteśmy troszkę na wyczerpaniu" Duże obciążenie polskich siatkarzy. Trener zdecydował się dać im wolne Polacy mają na koncie trzy mecze w kwalifikacjach do IO i komplet punktów. Najpierw pokonali Belgię (3:2), później Bułgarię (3:0), a teraz Kanadę (3:2). Przed ostatnim z tych spotkań Nikola Grbić zdecydował się na całkowitą rezygnację z treningu. Siatkarze dostali dzień wolny, co nie jest częste podczas tak dużych turniejów. A dla naszych reprezentantów, którzy od tygodni mało co schodzą z parkietu, była to już zauważalna nowość. Wolne wykorzystali na relaks i sen. "Spałem do 13.30, więc muszę przyznać, że troszeczkę pospałem" - śmiał się Bartosz Bednorz, podpytywany przez Polsat Sport, jak spędził nietypową przerwę w zajęciach. "Wyszliśmy sobie zjeść z chłopakami, spędziliśmy razem czas na mieście. Przyjemnie spędza się tu czas, miasto robi naprawdę ogromne wrażenie" - dodawał, odnosząc się do Xi'an. On i pozostali kadrowicze starają się nie narzekać na swój los, duże obciążenia i konieczność gry w kwalifikacjach. Głośno o sprawie mówi natomiast Piotr Makowski, były selekcjoner reprezentacji Polski kobiet. Tak czy inaczej "Biało-Czerwoni" dają z siebie wszystko i nie zawodzą. Przed nimi jeszcze cztery mecze: z Meksykiem (4 października, godz. 10.00), Argentyną (6 października, godz. 10.00), Holandią (7 października, godz. 10.00) i Chinami (8 października, godz. 13.30). Transmisje telewizyjne w Polsacie Sport, relacje tekstowe na żywo w Interii Sport. Sensacja w tabeli polskiej grupy w kwalifikacjach. Takiego obrotu spraw się nie spodziewano