- Już możemy wrócić do Polski z podniesioną głową, jednak chcemy to zrobić z medalami na szyjach. Brąz to będzie bardzo duży sukces - ocenił środkowy Asseco Resovii. 25-letni zawodnik zaznaczył, że w spotkaniu z Włochami na pewno nie zabrakło motywacji, ale Polaków mogła sparaliżować stawka meczu. - Każdy z nas wierzył, że zagramy w wielkim finale. Trudno oceniać taki mecz, bo przecież walczyliśmy już w spotkaniach o stawkę, więc nie powinno nas to stremować na tyle, żebyśmy stanęli. Wyglądało to niestety tak, jakbyśmy spuścili głowy, coś w nas pękło i poszło nie w tę stronę, co powinno - powiedział. Kosok nie chce jednak nikogo obwiniać. Jak podkreślił, wszyscy zaprezentowali się poniżej oczekiwań, a jedna osoba nie jest w stanie zmienić obrazu spotkania. - Trener Andrea Anastasi nie musiał nas w trakcie meczu mobilizować. Każdy wiedział o jaką stawkę gra. W trakcie walki nie jest możliwe, żeby jeden człowiek ruszył całym składem. Każdy musi dołożyć coś od siebie. Musi wziąć się w garść. Szkoleniowiec zrobił wszystko tak, jak trzeba - podkreślił. Kluczowa, zdaniem Kosoka, była mocna zagrywka Włochów. - W tym elemencie zrobili bardzo dużo punktów i trudno było ich zatrzymać - dodał. Mecz o trzecie miejsce rozpocznie się w wiedeńskiej Stadthalle o 15. Trzy godziny później odbędzie się finał.