Koniec spekulacji. Bartosz Kurek ogłasza definitywnie ws. końca kariery
Czas biegnie nieubłaganie, w sporcie jest to szczególnie odczuwalne, a niespełna 37-letni Bartosz Kurek wciąż jest w tym samym miejscu, w którym chciałoby być wielu jego znacznie młodszych kolegów po fachu. Gwiazdor polskiej siatkówki i kapitan reprezentacji kraju rozstał się z Zaksą Kędzierzyn-Koźle i zdecydował się wrócić do Japonii, podpisując roczny kontrakt z Tokyo Great Bears. Czy to zwiastun rychłego końca kariery? Kluczowe wieści siatkarz przekazał w "Sportowym wieczorze" w TVP Sport.

Kibice polskiej siatkówki nie mają prawa narzekać na nudę. Najpierw emocjonowali się rozgrywkami ligowymi, a także wspaniałą grą polskich zespołów w europejskich pucharach. Teraz, gdy przyszedł czas na sezon reprezentacyjny, znów pełno jest emocji. Zanim dojdzie do wrześniowej, docelowej imprezy, czyli mistrzostw świata na Filipinach, drużyna Nikoli Grbicia walczy w Lidze Narodów.
Bartosz Kurek: Nie będę ściemniał, to dla mnie zaskoczenie
Te interkontynentalne rozgrywki są idealnym poligonem doświadczalnym, a także oknem wystawowym dla tych zawodników, którzy dopiero walczą o względy selekcjonera. I sprawiają, że Serb znów ma kłopot bogactwa, bo w polskiej siatkówce roi się od zawodników, którzy dopiero wychodzą z cienia i od razu są w stanie pokazać, że drzemie w nich gigantyczny potencjał. Także mentalny, bowiem od razu "dźwigają" dodatkowy ciężar, jakim jest gra z orzełkiem na piersi.
O tym, że nie są to puste słowa, zaświadczyli w chińskim Xi'an, gdzie odnieśli komplet zwycięstw. O sile głównie drugiego garnituru Polaków przekonywały się Holandia 3:1, Japonia 3:1, Turcja 3:0, Serbia 3:0. Odmłodzony skład grał tak, że nawet pozostający w blokach startowych Bartosz Kurek nie ukrywa, iż to przerastało jego wyobrażenie.
- Nie będę ściemniał, że trochę to było dla mnie zaskoczenie, na jak wysoki poziom chłopaki od razu wskoczyli. Bo to, że mają jakość, byłem pewien, ale że zaprezentują to od pierwszego meczu i od pierwszej piłki, to duże zaskoczenie. Tym bardziej szacunek dla nich i naszego sztabu szkoleniowego, bo widać było, że dobrze poprowadzili okres przygotowawczy. Kiedy wrócą chłopaki z Chicago, mam nadzieję z kolejnymi czterema zwycięstwami i dołączymy do nich, to passę będziemy tylko kontynuować - powiedział w programie "Sportowy wieczór" w TVP Sport.
Kurek wciąż jest ważnym elementem układanki Nikoli Grbicia, który nie skreśla tak arcyważnych siatkarzy z uwagi na wiek. Przeciwnie, wciąż mocno wierzy w swojego weterana, któremu nadal powierza opaskę kapitańską. W środę "biało-czerwoni" rozpoczną rywalizację w drugim turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów, poprzeczka za sprawą takich rywali, jak Włosi i Brazylijczycy, pójdzie w górę, a Kurek być może już dołączy, gdy przyjdzie kolei na trzeci turniej w trójmiejskiej Ergo Arenie (16-20 lipca).
- Cieszę się, że trener przed tym sezonem kadrowym zaproponował mi współpracę i widzi we mnie jeszcze jakąś wartość dodaną, bo tylko w takiej roli widzę siebie w reprezentacji. Nie chciałbym pojawiać się tutaj za poprzednie lata czy jakieś wyniki, które osiągaliśmy w przeszłości - powiedział współtwórca sukcesów od wielu lat z kadrą. Zapytany w kontekście ostatnich wydarzeń w reprezentacji piłkarskiej, ile dla niego znaczy opaska kapitańska i czy czasami trochę za dużo "waży", odparł:
- To bardzo dobre i złożone pytanie. Opaska to rzeczywiście jest coś specjalnego. Nigdy nie marzyłem o tym, żeby zostać kapitanem reprezentacji Polski. Aż tak daleko moje wyobrażenia o tym, jaką mogę pełnić rolę w drużynie nie wybiegały, więc teraz każdy taki mecz, każdy sezon w tej roli bardzo sobie cenię. I będę się starał reprezentację po sobie zostawić w lepszym miejscu niż ją zastałem. Taki jest mój osobisty cel
Kurek: Mam zamiar swoją karierę parę lat pociągnąć
Z kolei w kontekście mistrzostw świata, które we wrześniu odbędą się na Filipinach, Kurek dał do zrozumienia, że w grę wchodzi taki scenariusz, iż wielką imprezą w Azji zakończy swój przepastny rozdział w reprezentacji.
- Myślę, że racjonalnym jest zakładać, że koniec jest bliżej niż dalej. Może tak być, że to będzie moja ostatnia impreza. I jeżeli tak będzie, to chciałbym zrobić wszystko, żeby się do niej jak najlepiej przygotować i żeby nie mieć w sobie uczucia niewykorzystanej szansy. W moim wieku to już rzeczywiście racjonalne podejrzewać taką możliwość, ale nigdy nie mów nigdy. Zobaczymy jak będę się czuł, na ile pozwoli mi moje zdrowie, na ile kolejny sezon ligowy będzie dobry w moim wykonaniu, żeby po raz kolejny powalczyć o zaufanie trenera - powiedział.
Co innego klubowe kontynuowanie kariery - w tym temacie stanowisko kapitana zabrzmiało znacznie bardziej optymistycznie. To znaczy, zapewne jeśli zdrowie pozwoli, siły witalne oraz nie wyczerpią się pokłady mentalne, atakujący planuje jeszcze trochę czasu raczyć kibiców swoją grą.
- Tak dalekosiężnych planów jeszcze nie czynię, mam zamiar swoją karierę parę lat pociągnąć. W zeszłym sezonie czułem się dobrze, dobrze fizycznie i dobrze ze swoją grą. Cały czas byłem głodny treningów i kolejnych meczów, zmęczenia siatkówką nie widzę, ani nie czuję. Mam nadzieję, że jeszcze parę sezonów zagram. A gdzie? Zobaczymy, to zawsze jest wielka loteria, różne rzeczy mogą się wydarzyć


