Jeśli zwycięstwa i sukcesy rodzą się w bólach, polscy siatkarze postawili w czwartek pierwszy krok ku wielkim wynikom. W meczu z Iranem tradycyjnie już było mnóstwo walki i zwrotów akcji, a zmotywowani rywale postawili mistrzom świata trudne warunki. - Strasznie wymęczone - tak ćwierćfinałowe zwycięstwo przed kamerą Polsatu Sport skwitował Bartosz Kurek. Ale to drużyna, której jest kapitanem, zagra dziś o miejsce w finale. Spotkanie z Iranem pokazało, że w zespole Grbicia wciąż nie wszystko funkcjonuje tak, jak należy. Problemy na linii blok - obrona, o których często mówi trener, nadal nie zostały rozwiązane. Akcje hamuje niezbyt dokładne przyjęcie. W czwartek trudności przeżywał sam Kurek, który dawał drużynie mniej niż w meczach fazy zasadniczej. Ale są i pozytywy. “Biało-Czerwoni" pokazali, że w trudnych momentach potrafią udźwignąć presję. Po fatalnym czwartym secie w tie-breaku wrócili na wysoki poziom, nie dając rywalom szans. Nawet nie grając na 100 procent możliwości - potencjał drużyny z pewnością jest większy niż to, co na razie prezentuje - ograła mocnego i niewygodnego przeciwnika. Mecz z Iranem pokazał też, że Grbić może liczyć na rezerwowych - Karol Kłos po wejściu z ławki wydatnie pomógł drużynie. Amerykanie znają Polaków. Połowa składu grała nad Wisłą Przede wszystkim jednak awans do czołowej czwórki potwierdził, że nawet w trakcie przebudowy reprezentacja Polski zajmuje pewne miejsce w ścisłej światowej czołówce. To kolejny turniej, który skończy w strefie medalowej - niechlubnym wyjątkiem i zadrą pozostają jedynie igrzyska olimpijskie w Tokio. W walce o finał spotka dobrze znanego rywala. Z Amerykanami wielokrotnie mierzyła się w ważnych meczach. To drużyna USA pozbawiła polskich siatkarzy szans na medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku. Dwa lata później obie ekipy spotkały się w półfinale mistrzostw świata, ale wtedy górą był zespół prowadzony przez Vitala Heynena. W tegorocznej Lidze Narodów Amerykanie spisują się bardzo dobrze. Zajęli trzecie miejsce w fazie zasadniczej, przegrywając tylko dwa mecze. W ćwierćfinale, mimo porażki w pierwszym secie, pewnie ograli Brazylię. Z polskimi siatkarzami znają się bardzo dobrze również dlatego, że ich zespół w dużej mierze opiera się na zawodnikach występujących w PlusLidze. W podstawowym składzie na Brazylię trener John Speraw zmieścił czterech siatkarzy z przeszłością na polskich parkietach, łącznie w drużynie ma ich siedmiu. Z dobrej strony pokazał się zwłaszcza Torey Defalco, najlepiej punktujący zawodnik ostatniego sezonu PlusLigi. Dwóch Amerykanów gra w Grupie Azoty ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle, na której opiera się skład polskiej kadry. Polska - USA w półfinale. Mistrzowie świata z krótszym czasem na odpoczynek Reprezentacja Polski była jedną z dwóch drużyn, które pokonały Amerykanów w fazie zasadniczej. W Sofii obie drużyny stworzyły ciekawe widowisko, wygrane przez mistrzów świata 3:1. Bohaterem był Kurek, który zdobył aż 23 punkty. W tamtym spotkaniu nie grał jednak podstawowy rozgrywający USA Micah Christenson. Jego powrót jeszcze podniósł poziom gry amerykańskiej drużyny. Polscy siatkarze przystąpią do meczu z Amerykanami niespełna 43 godziny po wyczerpującej batalii z Iranem. Będą mieć o dobę mniej na regenerację niż rywale. To efekt decyzji FIVB. Jeszcze w trakcie turnieju finałowego siatkarek potencjalni półfinałowi przeciwnicy rywalizowali tego samego dnia, ale przed turniejem mężczyzn działacze postanowili “ulepszyć" system. Początek spotkania Polska - USA o godz. 18. Transmisja w Polsacie Sport i na Polsat Box Go, relacja tekstowa w Interii. W drugim półfinale w Bolonii zmierzą się reprezentacje Włoch i Francji. CZYTAJ TEŻ: Problemy Irańczyka po meczu z Polską. Potrzebna była pomoc