Forma i wyniki osiągane przez reprezentację Kanady w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Paryżu są pewną sensacją. Najpierw pokonali faworytów z Holandii (2:3) i Argentyny (1:3), a teraz stawili opór Polakom. Mimo wszystko starają się zachować trzeźwe głowy i nie popadać w hurraoptymizm, o czym mówił trener Tuomas Sammelvuo. "Myślę, że najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby mieć stopy tak mocno postawione na ziemi, jak tylko można. To naturalne, że media czy osoby dookoła nas zaczynają mówić o tej sytuacji. Moją 'wiadomością' po spotkaniu z Argentyną jest jednak to, by nie być tym nadmiernie podekscytowanym. Przede wszystkim musimy starać się poprawić i 'odzyskiwać' naszą energię" - mówił w rozmowie z TVP Sport. Miał też kilka miłych słów pod adresem Polaków. Docenia ich sukcesy z ostatnich kilku miesięcy. Są dla niego tym bardziej ważne i zauważalne, że przecież na co dzień pracuje w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie prowadzi tamtejszą ZAKSĘ. Kanadyjczycy pod jego wodzą napsuli "Biało-Czerwonym" sporo krwi. Zwłaszcza w pierwszym secie, którego wygrali 21:25. Przy okazji sprowokowali spekulacje o... "klątwie". Stracony pierwszy set Polaków. "Musimy się rozgrzać i odpalić" "To była ewidentnie klątwa pierwszego seta", "Widzę, że pierwszy set jako rozgrzewka to już tradycja", "Oby to była tylko klątwa pierwszego seta i następne trzy dla nas", "Czy to już oficjalnie klątwa pierwszego seta?" - komentowali w trakcie meczu użytkownicy platformy X (dawniej Twitter). To nawiązania do faktu, że w ostatnich dwóch meczach (z Belgią i właśnie Kanadą) na trzy Polacy tracili pierwszego seta. Ale sprawa ma w rzeczywistości dużo szersze tło. Statystyki są jasne. W 35 tegorocznych spotkaniach podopieczni Grbicia "oddawali" pierwszego seta 17 razy. To prawie połowa wszystkich pojedynków. Sprawę uwypuklił zwłaszcza Memoriał Huberta Wagnera, w ramach którego "Biało-Czerwoni" trzykrotnie wychodzili na boisko i trzy razy w pierwszym secie górą byli rywale. Nasi kadrowicze przegrali wówczas ze Słowenią 21:25 (cały mecz zakończył się zwycięstwem Słowenii 0:3), z Francją 27:29 (ostatecznie 3:1 dla Polski) i z Włochami 18:25 (wygrana Włochów 1:3). O tym, że rywalom tak zależy na dobrym rozpoczęciu gry przeciwko Polakom, mówił ostatnio Jakub Kochanowski po meczu z Bułgarią. On i koledzy zauważyli determinację przeciwników. Przed nim i kolegami jeszcze cztery spotkania w turnieju w Chinach: z Meksykiem (4 października, godzina 10.00), Argentyną (6 października, godz. 10.00), Holandią (7 października, godz. 10.00) i Chinami (8 października, godz. 13.30). Transmisje telewizyjne w Polsacie Sport, relacje tekstowe na żywo w Interii Sport. Niepokojący sygnał z obozu polskich siatkarzy. Semeniuk nie kryje: "Jesteśmy troszkę na wyczerpaniu"