Andrzej Klemba, Interia: To już pewne - Wilfredo Leon nie zagra w siatkarskim mundialu. To na pewno duża strata, ale chyba trener Nikola Grbić zakładał, że tak może się stać? Jakub Bednaruk: Tak, zrobił słuszną rzecz - budował zespół na mistrzostwa z myślą, że Leona nie będzie w kadrze. A gdyby udało mu się wrócić do zdrowia, to byłby wisienką na torcie w tej drużynie. Nikt się nie spodziewał, że Leon tak szybko będzie mógł skakać. Przyjechał do Spały na zgrupowanie reprezentacji, okazało się, że nic go nie boli i pojawiła się szansa, że pojedzie. Poważne granie zaczniemy przecież dopiero za miesiąc. Czas działaby na korzyść Leona. Dwa dni temu pojawiły się informacje, że może zdąży dojść do siebie. W środę związek oświadczył, że jednak to się nie uda. - Żeby zawodnik mógł pojechać na taką imprezę, muszą być spełnione trzy punkty. Zielone światło muszą zapalić siatkarz, trener i lekarz. Jeśli ktoś z nich włącza czerwone, to trzeba usiąść i rozmawiać. Zakładam, że Leon bardzo chciał jechać. Specjalnie sprowadził z Brazylii fizjoterapeutę, by pomógł mu wrócić do zdrowia i ciężko nad tym pracował. Jeszcze dwa dni temu odbijał piłkę, więc coś musiało się zdarzyć, że związek przekazał taką informację. Trener Grbić musiał mieć podstawy i bazę do tego, by podjąć tę decyzję. Widział wszystko od środka i był najbliżej. Uznał, że w ciągu miesiąca Wilfredo nie zdąży wrócić do pełni zdrowia lub do odpowiednej dyspozycji. Od skakania do formy sześć na sześć to kawał drogi. Od zabiegu nie minęły jeszcze trzy miesiące i nie jest w tym czasie łatwo wrócić. Po kontuzji trzeba też uważać, żeby nie przegiąć i nie zrobić sobie znów krzywdy. Jak bardzo będzie go brakowało? - To jeden z trzech najlepszych siatkarzy na świecie obok Earvina Ngapetha i Micaha Christensona, ale wtedy, kiedy jest zdrowy i w formie. Być może jest też tak, że bez Leona zespół pokaże wszystkie swoje atuty, bo potencjał mamy ogromny. Z tyłu głowy u trenera, kibiców i zawodników było to, że jak będzie 23:23, to wejdzie Leona i zaserwuje dwa asy. Albo zdobędzie 15 punktów zagrywką jak w meczu z Serbią. Teraz wiadomo, że tak nie będzie. Do tej pory nie wykorzystywaliśmy wszystkich atutów, bo liczyliśmy na Leona. Jakby był zdrowy, na pewno byłoby to z korzyścią dla zespołu. Zwłaszcza że mistrzostwa świata są w Polsce. Może nie byłby w stanie zagrać całego meczu, ale trener mógłby go wpuścić na jednego seta albo na przełamanie złego wyniku. Musimy radzić sobie jednak bez niego i mam nadzieję, że zespół pokaże, że potrafi to zrobić.