W środę mija pierwszy miesiąc od zdobycia przez naszą drużynę narodową trzeciego w historii mistrzostwa świata. Emocje zapewne już opadły...- Tak gwoli uzupełnienia pytania: owszem, to trzeci w historii polskiej siatkówki tytuł mistrzów świata, ale pierwszy obroniony w historii polskich gier zespołowych. Wracając do emocji, to jeszcze nie tak do końca opadły. Nadal miło przypominać sobie zwycięskie fragmenty spotkań, oglądać filmy i zdjęcia z ceremonii wręczania medali, pucharu. Tym bardziej, że wiemy doskonale, że w tym turnieju mieliśmy sytuację, gdzie mogło nas zabraknąć w Turynie......ale dopisało nam szczęście.- Samo szczęście to za mało. Powtarzam to do znudzenia: wygraliśmy i ten warneński mecz z Serbią, i wszystkie w Turynie jako zespół zwarty i dzielny w przełamywaniu tak rywali, jak i własnych słabości. Naprawdę przyjemnie było widzieć, jak ta drużyna funkcjonuje na boisku, jak racjonalnie reaguje ławka - od trenerów poprzez sztab medyczny, statystyka. To był naprawdę bardzo trudny turniej, bardzo wyczerpujący zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nasi siatkarze okazali się twardzielami w obydwu tych aspektach.Proszę o szczerą odpowiedź. Czy wierzył Pan w obronę mistrzostwa?- Szczerze?Tak, jak na spowiedzi.- Wierzyłem w podium - naprawdę. Złoto to było moje marzenie i jak się okazuje nie tylko moje, ale też zespołu. Fajnie jest mieć wspólne marzenia, a jeszcze fajniej, że się spełniają. Naprawdę wielkie podziękowania dla całej złotej ekipy za to, że złoty sen stał się rzeczywistością.Kogo należy wskazać jako głównego architekta tego sukcesu?- Nie dam się wciągnąć w personalne wskazania. Kluczem do mistrzostwa świata była zgodna współpraca sztabu wewnętrzna i z drużyną oraz wspólna "chemia" drużyny. Naturalnie w tej ekipie byli liderzy, czy jak kto woli postaci kluczowe, ale każdy z członków sztabu, każdy z zawodników wywiązał się ze swoich zadań celująco. Polacy pokazali w tych mistrzostwach, że są zespołem z charakterem i o bardzo wysokich umiejętnościach sportowych. Byłoby nieelegancko nie podziękować zapleczu kadry, czyli pracownikom związku, którzy naprawdę starali się, by reprezentacje - nie tylko męska - miały optymalne warunki przygotowań i gry.Jeśli nie kto, to może co zdecydowało o naszym sukcesie?- Tak, naszym wspólnym sukcesie. Już po mistrzostwach zrobiliśmy wewnętrznie wstępną analizę i wynika z niej, że na czas mistrzostw udało się zestawić optymalny skład. Widać też było, że wielu zawodników poprawiło technikę i w związku z tym cały zespół zyskał na rozwiązaniach taktycznych. Kilku z chłopaków rosło w tym turnieju i eksplodowało w jego najważniejszej, turyńskiej części. Nie będę wymieniał którzy to, bo wszyscy wiemy o kim mowa. Jestem też przekonany, że nawet podwójnych mistrzów ten sukces nie zaspokaja i teraz będą walczyć o kolejne trofea. I jeszcze jedna rzecz z tej wstępnej oceny wynika: byliśmy zespołem mocno zmotywowanym - drużyną świadomą swojego potencjału, potrafiącą też walorami ukryć swe niedoskonałości. To cecha ekip mistrzowskich.Po powrocie z mistrzostw był czas na świętowanie. Akademie, wizyty w zakładach pracy i temu podobne.- Ależ skądże. Całe fetowanie trwało niespełna dwa dni. Po samolotowych perturbacjach w Turynie i powrocie do kraju mieliśmy piękne, spontaniczne i niezwykle serdeczne powitanie przez kibiców na lotnisku Okęcie. To był naprawdę bardzo wzruszający moment widzieć tysiące szczęśliwych i wdzięcznych kibiców. To była chwila, kiedy pomyślałem sobie: naprawdę uczyniliśmy wielu ludziom wielką frajdę, miliom Polaków daliśmy powód do dumy i szczęścia. Jeszcze tego samego dnia mieliśmy zaszczyt być zaproszonymi przez premiera, następnego dnia gościliśmy u prezydenta, dalej u naszych sponsorów i na tym całe fetowanie się skończyło. Zawodnicy szybko musieli wrócić do klubów, bo przecież 12 października startowała PlusLiga. Siatkarski kalendarz jest szalony.Pan Premier nie poprzestał tylko na kurtuazji. Kilka dni temu obdarował PZPS czekiem na 15 milionów złotych.- To był bardzo sympatyczny i niespodziewany gest premiera, za który jesteśmy bardzo wdzięczni. To nie tylko konkretna nagroda dla mistrzowskiej drużyny, ale też ogromne wsparcie dla siatkówki. To też dowód, że zauważono, iż zarządzamy powierzonymi środkami bardzo gospodarnie i dokonujemy inwestycji służących rozwojowi naszej dyscypliny. Tak też będzie z nagrodą od premiera - to będą środki na inwestycje w sport, głównie w pozyskanie kolejnych, ważnych międzynarodowych imprez siatkarskich, w tym turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Tokio.Wiele osób pyta ile z tej kwoty 15 milionów trafi do mistrzów świata 2018.- Bardzo chcemy, by ta suma od premiera była pokaźna, ale mamy z tym formalny kłopot. Wysokość nagród reguluje odpowiednie rozporządzenie ministra sportu, które stanowi, że maksymalna nagroda dla mistrza świata to 27 600 złotych dla zawodnika i 13 800 dla trenera. Zwróciliśmy się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z prośbą o znalezienie satysfakcjonującego rozwiązania.To skoro o pieniądzach... na jakim etapie są rozmowy z PKN Orlen w sprawie nowej umowy na sponsoring.- Jesteśmy po najważniejszej części negocjacji. Zasadnicze warunki zostały ustalone. Teraz rozpoczęły się działania formalne i proceduralne. Umowa powinna być zawarta najdalej w grudniu. Naturalnie do tego czasu obowiązuje nas klauzula poufności co do warunków nowego porozumienia, ale jestem przekonany, że najważniejsze ustalenia są satysfakcjonującymi dla obydwu stron.Mistrzostwo świata to nie tylko honor, ale i zobowiązanie.- To prawda. Zdajemy sobie z tego sprawę. W kolejnym sezonie oczekiwania wobec męskiej reprezentacji będą ogromne. Trudno jednak zagwarantować, że wygramy Ligę Narodów, mistrzostwa Europy, w pierwszym podejściu awansujemy do igrzysk i wreszcie zdobędziemy Puchar Świata. Naszym najważniejszym celem w roku 2019 będzie awans do turnieju olimpijskiego. Czynimy starania, by jeden z turniejów interkontynentalnych odbył się w Polsce. Dzięki wspomnianemu wsparciu Pana Premiera mamy na ten cel zabezpieczone środki finansowe. A wracając do pytania: nie zmieniam swojego oczekiwania - zawsze chcę widzieć naszą reprezentację walczącą z determinacją, w każdym meczu, z każdym rywalem. To ma być znak rozpoznawczy polskich siatkarzy.Za: PZPS