"Biało-Czerwoni" w Spale są od piątkowego popołudnia. Zgrupowanie formalnie rozpoczęło się w czwartek, ale wówczas tylko przeszli w Warszawie badania oraz wypełniali zobowiązania wobec sponsorów i partnerów medialnych Polskiego Związku Piłki Siatkowej. "Teraz została już tylko ciężka praca. Wiemy, po co tu jesteśmy" - powiedział libero Paweł Zatorski. Przyznał, że odebrał od kolegów z kadry gratulacje za wywalczony razem z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle na początku maja tytuł mistrza Polski. Zapewnił też, że cieszy się, iż znów spotkał się z tymi, z którymi w ubiegłym roku stworzył zgraną grupę, co przełożyło się na sportowy sukces. W podobnym tonie wypowiadał się Dawid Konarski. "Naprawdę się za sobą stęskniliśmy. Zwłaszcza za Fabianem Drzyzgą i Michałem Kubiakiem, którzy grają w zagranicznych zespołach. Bo my z krajowych klubów jeszcze spotykaliśmy się przy okazji meczów przeciwko sobie" - zaznaczył atakujący Jastrzębskiego Węgla. Heynen spotkał się z podopiecznymi w Spale i sam cieszy się, że to już jego drugi rok pracy z tą grupą. "Teraz jest łatwiej, bo część z obecnych tu zawodników już zna moje metody pracy. Wiedzą, jaki jestem" - uzasadnił w rozmowie z dziennikarzami. Jak jednak dodał, nie oznacza to, że będzie łagodniejszy dla podopiecznych. "Cisnę moich zawodników, ale robię to w konkretnym celu i oni o tym wiedzą" - tłumaczył. Belg tydzień temu zakończył sezon w niemieckim VfB Friedrichshafen, zdobywając wicemistrzostwo Niemiec. "Teraz miałem dwa i pół dnia przerwy przed przyjazdem na kadrę, poprzednio - jedną noc" - wspominał z uśmiechem. W Spale trenuje obecnie 24 zawodników. Bartosz Kurek, który w połowie kwietnia przeszedł zabieg w związku z kontuzją kręgosłupa, ma swój własny cykl zajęć z fizjoterapeutami. Podczas obecności dziennikarzy na zgrupowaniu jeździł tylko na rowerze stacjonarnym, obserwując rozgrzewających się kolegów. Do gry ma być gotowy ok. trzy miesiące po operacji. Ta część treningu, podobnie jak rok temu, ma postać tzw. stupid games, które wymyślił Heynen. Ma to na celu urozmaicenie zajęć. W niedzielę rekwizytem były bramki do piłki ręcznej. "Wcześniej były już krzesła. Ogólnie wywołuje to uśmiech na twarzach i uważam, że to bardzo dobry pomysł" - zaznaczył środkowy Karol Kłos, który wrócił do kadry po dwuletniej przerwie. W poniedziałkowe popołudnie do reprezentantów ma dołączyć Wilfredo Leon. Jeszcze we wtorkowy wieczór grał on piąte, decydujące spotkanie w finale Serie A. Jego drużyna - Sir Safety Perugia - musiała zadowolić się wicemistrzostwem Włoch. Kubańczyk z polskim paszportem będzie trenował z "Biało-Czerwonymi", choć w oficjalnym meczu w barwach reprezentacji będzie mógł wystąpić dopiero po 24 lipca. Wówczas zakończy się dwuletnia karencja, która jest efektem zmiany jego przynależności narodowej. "Czy szykuję jakoś drużynę na jego przybycie? Nie, bo traktuję Wilfredo jak każdego innego gracza" - zapewnił Heynen. Charyzmatyczny szkoleniowiec na razie najbardziej emocjonalnie podchodzi do...meczu piłkarskiego, który czeka go w poniedziałkowy poranek. "O godz. 7.30 gramy z resztą sztabu. Nie wiem, jak to się skończy. Jestem w tym beznadziejny" - przyznał samokrytycznie. W dniach 25-26 maja w Gliwicach mistrzowie globu zmierzą się dwa razy towarzysko z Niemcami. Tydzień później - turniejem w Katowicach (31 maja-2 czerwca) - zainaugurują rywalizację w Lidze Narodów. Najważniejszymi startami w tym sezonie będą dla drużyny Heynena gdański turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Tokio (9-11 sierpnia) oraz mistrzostwa Europy (12-19 września).