Najpierw pięć setów z Japonią, potem pięć z reprezentacją USA. Na tydzień przed inauguracją igrzysk olimpijskich w Paryżu polscy siatkarze zaserwowali sobie maksymalną dawkę gry w turnieju towarzyskim w trójmiejskiej Ergo Arenie. Ale poziom gry nie zawsze był zadowalający. W sobotę "Biało-Czerwoni" przegrali wyrównany tie-break z Japończykami, a po spotkaniu trener Nikola Grbić wyliczał mankamenty w grze polskiej drużyny. W niedzielę długo zanosiło się na to, że będzie jeszcze gorzej, bo Amerykanie wygrali dwa pierwsze sety. W trzecim przyszło jednak przełamanie i ostatecznie do Paryża polscy siatkarze polecą nie po kolejnej wpadce, a po zwycięstwie. Polscy siatkarze uniknęli paniki. Nikola Grbić stawia sprawę jasno Tomasz Fornal nie ma wątpliwości. W tym elemencie kadra może się poprawić Przyjmujący reprezentacji Polski w meczu z Amerykanami wrócił do pierwszej szóstki, w której zadomowił się w czasie finałów Ligi Narodów w Łodzi. W pierwszym meczu w Trójmieście mecz u boku Wilfredo Leona rozpoczął bowiem Aleksander Śliwka. W niedzielę od początku do końca grał już właśnie Fornal, w pierwszym secie wraz z Leonem. Zdobył 13 punktów, atakując z 47-procentową skutecznością. Zanotował trzy punktowe bloki i asa serwisowego, mecz skończył z pozytywnym przyjęciem na poziomie 39 procent. A to właśnie przyjęcie zagrywki rywali było problemem "Biało-Czerwonych" - zwłaszcza w pierwszym secie, gdy stracili 10 punktów z rzędu przy serwisach Aarona Russella. "Rywale dobrze zagrywali. Z Japonią wydaje mi się, że trochę gorzej to wyglądało, zachowywaliśmy się bardziej elektrycznie. Z USA potrafiliśmy bardziej obronić tę piłkę, mimo że zagrywki były mocne, w linię. To cieszy, ale w przyjęciu możemy wyglądać znacząco lepiej" - przekonuje Fornal. Siatkarz, który w sierpniu skończy 27 lat, w Paryżu zadebiutuje na igrzyskach olimpijskich. Przed trzema laty poleciał nawet z drużyną do Tokio, ale tylko pomagać w treningach - jeszcze przed rozpoczęciem zawodów wrócił do Polski. Teraz przekonuje, że wcale nie traktuje paryskiego turnieju wyjątkowo. "Największe wyzwanie na igrzyskach? Wygrać je. Jadę tam jak na każdy inny turniej. Bartek Kurek powiedział mi, że mogą mnie koszykarze z NBA o autografy prosić, przygotowałem się" - żartuje przyjmujący. Pierwszy mecz Polski na igrzyskach już 27 lipca. Rywalem będzie reprezentacja Egiptu, którą "Biało-Czerwoni" niedawno pokonali 3:0 w trakcie Memoriału Wagnera.